Urodzony w 1966 r., w czasie się gdy w Chinach rozpoczynała się rewolucja kulturalna w Chinach, dzieciństwo spędził u rodzin zastępczych, po tym jak jego rodzice trafili do obozu pracy. Lata tułaczki nauczyły go, jak mówi, „instynktu przetrwania” – zauważa „Wall Street Journal”. W trakcie studiów na uniwersytecie Nanjing został jednym z przywódców ruchu studenckiego na Placu Tiananmen. Po wydarzeniach z 1989 r. wyjechał do Francji, skąd później przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie ukończył jednocześnie trzy kierunki na Uniwersytecie Columbia.

Dla kariery Li przełomowy był wykład Warrena Buffetta w 1993 r., po którym rozpoczął inwestowanie na giełdzie. Trzy lata po ukończeniu studiów, jego majątek był na tyle duży, że myślał że „starczy mu już do końca życia” – pisze „WSJ”. Wkrótce po uzyskaniu dyplomu zatrudnił się w firmie inwestycyjnej, a w 1997. założył Himalaya Capital Management.

Życie Li to jednak nie same sukcesy. W pierwszym roku pracy na stanowisku managera, kierowany przez niego fundusz straсił aż 19 proc., głównie z powodu kryzysu azjatyckiego. Jak później przyznał, czuł się winny, że zawiódł ludzi którzy mu zaufali, tylko z powodu jego chlubnej przeszłości. Później fundusz nadrobił straty z nawiązką. Swoje pieniądze powierzył mu m.in. Sting. Wprawdzie wyniki jego obecnego funduszu nie są imponujące, jednak od przekształcenia funduszu hedgingowego w LL Investments Partners w 2004 r. zarobił ponad 300 proc., głównie dzięki inwestycjom w spółkę BYD, chińskiego producenta baterii i samochodów hybrydowych. Sam Li nie chce ujawnić innych inwestycji. W 2010 r. fundusz po raz po raz pierwszy przyniósł straty.

Strategia Chińczyka całkowicie różni się od strategii jego guru Warrena Buffetta, który stronił od spółek technologicznych, bo jak mówił nie inwestował w to czego nie rozumiał. Li Lu swój sukces oparł właśnie na nowych technologiach. Sam Buffet zapowiedział, że chciałby, aby jego obowiązki przejął zespół, którego częścią byłby Li.

Reklama