Kluczowym wydarzeniem kształtującym notowania złotego w ostatnim czasie są irlandzkie problemy fiskalne. Po tym jak dolar przestał tracić na wartości po decyzji Fed, rynek przypomniał sobie o problemach na peryferiach strefy euro, co doprowadziło do osłabienia euro i (póki co niewielkiej) przeceny na rynkach akcji. W tym kontekście waluty z rynków wschodzących traciły na wartości. Udana druga połowa tygodnia to efekt oczekiwań na przynajmniej wstępne rozwiązanie dla Irlandii, po tym jak irlandzkie władze (wcześniej niechętne jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz) zgodziły się na rozpoczęcie rozmów z przedstawicielami Unii (KE i Europejskiego Banku Centralnego) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Pomogły również dane o inflacji z USA. Rekordowo niska inflacja bazowa (zaledwie +0,6% R/R) była sygnałem, iż wzrost rentowności amerykańskich obligacji i związane z tym umocnienie dolara na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni były nieco zbyt szybkie. Dane są argumentem dla obozu gołębi w Rezerwie Federalnej, co jest korzystną wiadomością dla walut z rynków wschodzących.

Perspektywy dla złotego na najbliższe dni zależeć będą w bardzo dużym stopniu od tego, czy pojawi się wstępne porozumienie Irlandii z UE/MFW. Od tego uzależnione będą notowania EURUSD, jak i w dużym stopniu notowania na rynkach akcji (zwłaszcza wobec braku naprawdę kluczowych danych w kalendarzu). Brak porozumienia mógłby znacznie zwiększyć nerwowość na rynkach. Jego pojawienie się może poprawić nastroje, jednak należy pamiętać, iż wiosną, kiedy pracowano nad rozwiązaniami dla Grecji, pierwsze ustalenia przynosiły jedynie krótkotrwałą poprawę.

Złotemu przestają służyć także czynniki krajowe. Po tym, jak podwyżka stóp została „przesunięta” ze względu na czynniki zewnętrzne (poczynania Fed), teraz gołębie z RPP dostały jeszcze argumenty z polskiej gospodarki w postaci miesięcznych danych za październik. Okazało się bowiem, iż inflacja była niższa niż obawiało się ministerstwo finansów (2,8% wobec prognozowanych przez MF 2,9%), na rynku pracy nie ma presji płacowej, zaś dynamika produkcji przemysłowej - choć nadal przyzwoita – była znacznie niższa od oczekiwań (8% wobec konsensusu 10,2%).

Reklama

Pod koniec piątkowego handlu w Warszawie dolar kosztował 2,88 złotego, euro 3,9350 złotego, zaś frank 2,8880 złotego.