„Dzięki przebudzeniu banków, kontynuacji rajdu akcji KGHM i wsparciu ze strony większego niż do tej pory grona naszych największych spółek, nasze indeksy po okresie hibernacji wreszcie ruszyły mocniej w górę" – powiedział Roman Przasnyski z Open Finance. Po południu indeks największych spółek zyskiwał ponad 2 proc., docierając do 2.784 pkt i zatrzymując się zaledwie 3 pkt pod poprzednim rekordem. Indeks szerokiego rynku rozpędził się jeszcze bardziej. Choć w jego przypadku zwyżka w najlepszym momencie sięgała tylko 1,75 proc., to zdołał on pokonać styczniowy szczyt, docierając do 48.289 pkt i znalazł się najwyżej od połowy maja 2008 r.

„Na głównych giełdach europejskich nastroje również były dobre, ale nie aż tak, jak w Warszawie. Główne wydarzenia w Europie to udane aukcje krótkoterminowych papierów dłużnych Grecji i Hiszpanii oraz zaskakująco wysoki wzrost indeksu nastrojów w niemieckiej gospodarce. Wskaźnik ZEW wzrósł do 15,4 pkt, przy prognozie sięgającej 6,8 proc. Mimo spadającego o 0,2 proc. S&P500 i niewielkiego pogorszenia się nastrojów w Europie w końcówce handlu na GPW, nasze główne indeksy trzymały się mocno" - dodał Przasnyski.

Ostatecznie WIG20 pobił rekord hossy, zwyżkując na fixingu o 2,72 proc. i wynosi 2.794,58 pkt. WIG wzrósł o 1,93 proc. i wynosi 48.371,02 pkt. Obroty wyniosły 1,16 mld zł.