Skutki ekonomiczne trwającego kryzysu w Egipcie wynikają przede wszystkim z jej strategicznej lokalizacji na szlaku łączącym Europę z Azją. Przez Egipt przebiegają światłowody, które łączą te dwa kontynenty. W związku z tym, bardzo ważne jest, aby były one zagrożone, albowiem nie chodzi tu tylko o łączność internetową, ale i telekomunikacyjną (głos i listy w formie e-maili). Skutki pojawienia się rządu nieprzychylnego Zachodowi mogą być katastrofalne pod względem ekonomicznym, dlatego że może nastąpić paraliż w wymianie informacji.

>>> Polecamy: Światowa gospodarka słono płaci za egipską rewoltę

Drugim skutkiem ekonomicznym tego kryzysu jest ograniczenie w handlu zagranicznym, a zwłaszcza przepływu towarowego przez Kanał Sueski. Może to radykalnie podwyższyć cenę ropy naftowej, która znajduje się w trendzie wzrostowym od września 2010. Od momentu rozpoczęcia demonstracji w Egipcie, czyli od 25 stycznia, cena baryłki ropy wzrosła z 95 USD do 99 USD. Przepływ różnorodnych towarów przez kanał może być ograniczony lub trzeba będzie korzystać z dłuższej drogi, czyli przez Przylądek Dobrej Nadziei w RPA. Taka sytuacja może doprowadzić do wzrostu cen usług i towarów i w konsekwencji pojawienia się inflacji. W sytuacji gdy globalna gospodarka dopiero wychodzi z recesji, może okazać się, że znowu w nią wpada. Trzecim skutkiem tego kryzysu jest pogorszenie kondycji przemysłu turystycznego, który może zanotować duże straty, co już widzimy na przykładzie Polski.

Należy podkreślić fakt, że sytuacja w Egipcie jest bardzo dynamiczna i najbardziej optymalne rozwiązanie polegałoby na najszybszym ustąpieniu Mubaraka i zastąpieniu go przez umiarkowanego przywódcę (np. Mohamad El-Baredei), który w ciągu kilku lat doprowadziłby do poprawy sytuacji gospodarczej, kładąc szczególny nacisk na stworzenie szans dla młodych obywateli. Nie jestem zwolennikiem wprowadzenia otwartej demokracji, ponieważ może to doprowadzić do przejęcia władzy przez fundamentalistów islamskich. Mamy mnóstwo przykładów z przeszłości, które to potwierdzają: Gaza i Hamas, Liban i Hezbollah, Algeria, czy Somalia.

Reklama