Na tokijskiej giełdzie tytułowa zasada zadziałała dziś w całej pełni. Po ponad 10 proc. spadku Nikkei mamy prawie 6 proc. jego wzrost. Nerwowym wahaniom na rynku trudno się dziwić.

Nie można też wykluczyć, że akcje na giełdzie w Tokio kupował japoński bank centralny lub banki komercyjne na jego zlecenie za kolejne pieniądze pompowane na rynek. Po tym jak Bank of Japan w poniedziałek przeznaczył na przezwyciężenie skutków katastrofy 183 mld dolarów, w środę w nocy postanowił dorzucić kolejne 43 mld dolarów. Interwencyjne zakupy akcji nie są w Japonii żadną nowością, więc nie można wykluczyć, że dokonywano ich także dziś.

Wtorkowa sesja na Wall Street rozpoczęła się od niepokojącego spadku indeksów o ponad 2 proc. Po potężnym tąpnięciu Nikkei wróżyło to rynkom jak najgorzej. Dow Jones tracił tuż po otwarciu prawie 300 punktów. Jednak wkrótce po rozpoczęciu handlu sytuacja powili zaczęła się poprawiać. S&P500 startując z poziomu 1261 punktów jeszcze przed zakończeniem handlu w Europie odrobił niemal 18 punktów i zmniejszył skalę zniżki z 2,7 do 1,3 proc. To pozwoliło na znaczące zmniejszenie strat głównych indeksów europejskich, a w szczególności na rewelacyjną wprost na tle innych rynków końcówkę w Warszawie. W końcu zniżkujący o zaledwie 0,3 proc. WIG20 był dziesięciokrotnie lepszy niż profesor DAX z Frankfurtu.

Trwające do końca dnia redukowanie rozmiarów spadku przez wskaźniki za oceanem powinno przyczynić się do tego, że europejscy inwestorzy dzisiejszy poranek rozpoczną bez wielkiego stresu i prawdopodobnie postarają się o wzrosty indeksów. Nie zmieni to sytuacji w sposób zasadniczy, ale każde odbicie po tak silnych przeżyciach będzie dla zmaltretowanych byków wytchnieniem. Spadek amerykańskiej trójki po nieco ponad 1 proc. i sięgająca 5,7 proc. zwyżka Nikkei z pewnością im pomoże. Na dłuższą metę obraz rynku jest jednak dość ponury. Większa korekta nadeszła, a wielokrotnie powtarzane przeze mnie powiedzonko o tym, że powód zawsze się znajdzie znów się sprawdziło. Podobnie jak obserwacja, że marzec jest równie niebezpiecznym dla inwestorów miesiącem, jak październik.

Reklama

Na giełdach azjatyckich dziś rano mieliśmy zdecydowaną przewagę wzrostów, nieznacznie w górę szły też kontrakty na amerykańskie indeksy. Lekkie odreagowanie spadków widoczne było również na rynkach surowcowych. Wzrostowy początek sesji w Europie i Warszawie mamy więc niemal zapewniony. I to mimo obniżenia ratingu Portugalii.