W pierwszym kwartale takie nieruchomości stanowiły więcej niż dwie piąte z 28 mld euro wydanych na komercyjne nieruchomości. To znacznie więcej niż przed kryzysem finansowym. Jednocześnie zapotrzebowanie na biura spadło do niskiego poziomu według firmy konsultingowej CB Richard Elilis.

Jednak firmy detaliczne nie mają się tak dobrze. Europejski indeks S&P sprzedaży detalicznej, przez cały rok przemieszczał się w trendzie bocznym i wciąż jest o 20 procent poniżej swojej najwyższej wartości z roku 2007. Co więcej średni zysk z nieruchomości przeznaczonej do sprzedaży detalicznej wynosi 5,5 procent. Jest to nieco mniej, niż w przypadku podobnych budynków biurowych.

>>> Czytaj też: Polski rynek nieruchomości: początek nowego boomu budowlanego

Inwestujący w nieruchomości nie opierają się jednak na bezpodstawnych nadziejach. Swoje pieniądze lokują na sprawdzonych rynkach. Niemal trzy czwarte inwestycji w handlu detalicznym w pierwszym kwartale było udziałem Niemiec i Wielkiej Brytanii. PKB Niemiec, najsilniejszej gospodarki europejskiej, znajduje się na historycznie wysokim poziomie. Biorąc pod uwagę, że sprzedaż detaliczna w kwietniu w Wielkiej Brytanii urosła najszybciej od pięciu lat, obserwowany na początku tego roku niski poziom wydatków prawdopodobnie przeszedł już do historii.

Reklama

Jednak, podobnie jak w czasie kryzysu finansowego, dług przeznaczony do finansowania transakcji handlowych może okazać się zgubą dla inwestorów. Średnie zakupy nieruchomości w pierwszym kwartale znacząco wzrosły, przy 60 proc. udziale pożyczonych pieniędzy. To o jedną piątą więcej niż w ubiegłym roku. Niskie stopy procentowe też zwiększają pokusę, choć kupujący są wrażliwi na jakiekolwiek wzrosty. Zagrożenie tego typu ze strony Europejskiego Banku Centralnego pomogło zmniejszyć inwestycje w nieruchomości w pierwszym kwartale o połowę w porównaniu z poprzednim. Inwestujący w fundusze nieruchomości powinni być ostrożni - apetyty menedżerów z tego sektora są wciąż większe niż ich możliwości.