Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,83 proc. i wyniósł 5.203,24 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,88 proc. i wyniósł 6.181,11 pkt., indeks CAC 40 spadł o 0,08 proc. i wyniósł 3.275,96 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji spadł o 1,50 proc. i wyniósł 2410,38 pkt.

„W Europie paniki nie powinniśmy oglądać, przynajmniej nie na starcie notowań. Oczywiście reakcja będzie negatywna, ale o tym jak sytuacja się rozwinie, zadecydują rynki obligacji. Tu jest szansa na poprawę, ponieważ Europejski Bank Centralny zapowiedział intensywne działania na rynkach obligacji, co zostało odczytane jako zapowiedź skupu papierów Włoch i Hiszpanii” – komentuje Emil Szweda z Noble Securities.

Jak wyjaśnia analityk, krok ten krytykują już Niemcy, ale to historia z dłuższym terminem ważności. Na rynkach mamy teraz perspektywy godzinowe i można założyć, że ECB co najmniej utrzyma, a może i podniesienie ceny najważniejszych chwilowo papierów. Warto też sprawdzić jak zareagują obligacje niemieckie i francuskie na działania ECB, który toczy grę o przetrwanie euro, ale jednocześnie osłabia w ten sposób własną wiarygodność.

Reklama

„Warszawa nie zostanie oczywiście pominięta w tych kalkulacjach. Linią obrony jest piątkowy dołek (2369 pkt dla WIG20), ale nie sądzę, by indeks spadł tak nisko. Idąc w zgodzie z komentarzem z piątku - to jest oczekując korekcyjnego odbicia na rynkach - spodziewam się raczej, że spadkowe otwarcie doda inwestorom wiary w to, że najgorsze chwile już za nimi. Wiele będzie jednak zależało od tego, jak reagować będą rynki amerykańskie” – wylicza Szweda.