Polski system bankowy wydaje się być nie tylko stabilny, ale wręcz wchodzić w okres swojej prawdziwej świetności. Pod koniec roku banki będą miały prawdopodobnie rekordowe zyski szacowane na 15 mld zł. „766 mln zł zysku za III kwartał, o którym poinformował numer dwa na polskim rynku, Pekao SA, to kolejny dowód, że w sektorze padnie rekord” – pisze DGP we wtorek. Tymczasem międzynarodowa agencja Moody’s poinformowała o zmianie perspektywy dla polskiego sektora bankowego ze stabilnej na negatywną. „To zdumiewające i zaskakujące” – powiedział Marek Belka, prezes NBP.

>>> Czytaj też: Polskie banki radzą sobie znacznie lepiej niż ich zagraniczni właściciele

O ile gorsze prognozy wzrostu gospodarczego w Polsce zdecydowanie wpłyną na spadek popytu na kredyty, to analitycy zgodnie podkreślają: w Polsce sektor bankowy prezentuje się znacznie lepiej niż w pozostałych krajach Europy.

„Moody’s tnie ratingi w całej Europie, w Polsce tylko obniża perspektywę”

Reklama

O ile decyzja agencji ratingowej jest w pełni uzasadniona, to nie powinna być powodem do zmartwień dla naszych rodzimych banków, mówią analitycy.

>>> Czytaj też: Nasze banki mogą ponownie trafić w polskie ręce. KNF i NBP są za

„W porównaniu do europejskiego, polski sektor radzi sobie bardzo dobrze. W ostatnim czasie ratingi wielu zagranicznych banków, np. portugalskich, włoskich, słoweńskich, nie wspominając o greckich - zostały ostro cięte. Zmiana perspektywy dla Polski jest tylko delikatnym zaznaczeniem pogorszenia się sytuacji sektora i jest relatywnie mniejsza niż w przypadku banków europejskich”, powiedział portalowi Forsal.pl Piotr Walenik z ING Banku.

Pomimo to, Walenik zdecydowanie podkreśla, że decyzja Moody’s jest w pełni adekwatna do sytuacji na rynku. „W wartościach absolutnych, perspektywy sektora się pogarszają. Pół roku temu zakładano, że bezrobocie będzie spadać, a wzrost gospodarczy rosnąć. Obecnie nawet perspektywy dla rynku hipotecznego są gorsze. A to wszystko znacząco wpłynie na obniżenie akcji kredytowej. Myślę, że zachowanie Moody’s jest uzasadnione”.

„To co wpłynęło na decyzję Moody’s to przede wszystkim sytuacja w zachodnich spółkach matkach, które poniosły duże straty z powodu kryzysu w Grecji, a także opublikowanie prognoz, które wskazują na spowolnienie wzrostu i nieciekawa sytuacja na polskim rynku pracy”, wyjaśnia Agnieszka Decewicz, starszy analityk banku BZ WBK. Według analityczki, dane te ewidentnie wskazują na to, że popyt na kredyty gospodarstw domowych zmniejszy się. Ponadto prognozy mówią, że polskie spółki ograniczą inwestycje w przyszłym roku, co zmniejszy również akcję kredytową w sektorze przedsiębiorstw.

Polska – ostatnią deską ratunku

Kryzys najwyraźniej nie ominie Polski. Trudno to jednak zauważyć obserwując polski rynek finansowy. Nasze banki, w których udziały mają w dużej części zagraniczne spółki, wydają się być jedynym stabilnym punktem zaczepienia w Europie.

„The Financial Times” pisał w październiku, że banki będą się odwracać od rynków wschodzących. „Spoglądając na prognozy anemicznego wzrostu na rynkach rozwiniętych i coraz bardziej oczywistą klęskę regulatorów bankowych, można by pomyśleć, że kredytodawcy skierują swoją uwagę na rynki wschodzące. Nic bardziej mylnego”. Widać to wyraźnie analizując pogłębiający się trend pozbywania udziałów np. w Chinach czy Brazylii. Jednak Polska pozostaje wyjątkiem. Według FT „poza Polską i Czechami, które pozostają relatywnie atrakcyjne, każdy inny rynek jest narażony na kryzys kredytowy, ponieważ zachodnie banki będą zamrażać pożyczki”.

Polska i Czechy zostawiają daleko w tyle takie kraje jak Węgry, Ukraina czy Białoruś, których sektory bankowe mają znaczące problemy, mówią analitycy.

Ostatnio w polskich mediach pojawiła się dość silna promocja francuskiego banku Credit Agricole. Inwestowanie w tak szeroką akcję reklamową mogłoby się wydawać rozrzutnością. W rodzimej Francji bank stracił niedawno miliony z powodu greckiego kryzysu. Odpisy na greckich obligacjach wyniosły 60 proc., czyli więcej niż przewidzieli politycy Unii Europejskiej (50 proc.). „Credit Agricole zwiększa obecność w mediach, natomiast nie spodziewam się ekspansji, zarówno tego, jak i innych banków zachodnich w naszym kraju”, mówi Piotr Walenik.

Analityk podobnie ocenia ostatnie komunikaty Commerzbanku i Unicredit. Jeden z największych niemieckich banków ogłosił niedawno, że zamraża akcję kredytową w całej Europie, wyłączając Polskę i Niemcy. Spółka jest udziałowcem polskiego BRE Banku. Natomiast pierwszy pożyczkodawca Europy – Unicredit - chce zawęzić swoje pole działania do Europy Wschodniej. Według Piotra Waleniuka w tym regionie Europy tylko Polska i Czechy zasługują na wyróżnienie pod względem stabilności na rynku finansowym.

>>> Czytaj też: KNF odpowiada agencji Moody's: ta decyzja nie znajduje uzasadnienia

Jak podkreśla jednak analityk ING Banku, „wymienione banki nie zmieniają strategii w Polsce, a tylko w Europie Zachodniej”. Nie wiąże się to ponadto z ekspansją kapitału, a jedynie z potwierdzeniem, że polski sektor bankowy jest w miarę stabilny.

Zauważają to także nasi wschodni sąsiedzi, np. SbierBank, który od wielu miesięcy zapowiada wejście na polski rynek.