Wysoki kurs euro spowodował, że sprowadzane z zagranicy kawa, słodycze, sery czy przetwory od początku roku zdrożały średnio o 10 proc. Taka sytuacja stała się szansą dla krajowych wytwórców, którzy oferują atrakcyjniejsze ceny. Ich towary są często tańsze od zagranicznych nawet o ponad połowę.



Reklama
– Polskie sery nie mają w tej chwili konkurenta w Europie. Przekonali się o tym Rosjanie, a teraz przerzucają się na nie rodzimi konsumenci. Wpływa na to przede wszystkim bardzo wysokiej jakości surowiec – zaznacza Dariusz Sierpiński, prezes SM Mlekovita, której sprzedaż zwiększyła się w tym roku o blisko 5 – 7 proc.
Jakością nie ustępują także polskie wędliny. Nic nie zastąpi co prawda szynki parmeńskiej, ale na rynku widoczne jest utrwalanie się polskich marek – np. Krakus, Morliny, Sokołów czy Olewnik. – Ich wyroby są coraz bardziej ekskluzywne – mówi Andrzej Pawelczak z grupy Animex.
Kolejnym przykładem są makarony – za kiligram włoskiego trzeba zapłacić 20 – 30 zł, za polski wysokiej jakości 8 – 15 zł. Krajowi producenci makaronów byli w stanie podjąć rywalizację, gdy ruszyli z produkcją wyrobów z mąki powstającej z pszenicy twardej.
– To przekonało sieci, by nie inwestować w makaron zagranicznego pochodzenia. Jego ilość jest ograniczana od lat. W tej chwili udział makaronów włoskich w rynku szacowany jest na blisko 4 proc. – zauważa Grzegorz Polak, prezes Pol-Mak.
Na niższą cenę rodzimych wyrobów wpływa również krótsza droga dostawy, która coraz bardziej decyduje o końcowej wartości produktu w związku z wysokimi kosztami paliw.
W najbliższym czasie polskie towary będą jeszcze mocniej wypierać zagraniczne, ponieważ kurs euro coraz bardziej zbliża się do 5 zł, a więc import stanie się jeszcze bardziej nieopłacalny. Taka sytuacja sprawi, że w najbliższej przyszłości towary importowe będziemy mogli znaleźć głównie na górnych półkach z produktami ekskluzywnymi. Oczywiście poza tymi, które są chroniona prawem – jak choćby parmezan czy feta.

Słaby złoty pomaga też eksportowi

Dzięki słabemu złotemu polskie wyroby wygrywają w starciu z zagranicznymi towarami nie tylko na krajowym, ale i światowym rynku. Zyskują oczywiście tym, że ich cena jest niższa w porównaniu z zachodnią konkurencją, a jakość równie wysoka. Doceniają to sieci handlowe, które w Polsce poszukują dostawców marek własnych. Do niedawna współpracę chciały nawiązywać wyłącznie z największymi graczami. Dziś proponują ją również małym i średnim firmom. Przykładem może być Tesco, które w listopadzie zorganizowało trzy całodniowe spotkania, podczas których prezentowana była obecna sytuacja na rynku marki własnej. Udział w nich wzięło 250 dostawców.