Choć po grudniowym szczycie UE trudno było oczekiwać przełomu w walce z kryzysem, to rynek zwrócił jednak uwagę na brak poruszanych kwestii dotyczących bieżącej sytuacji. Większość podejmowanych tematów odnosiła się bowiem do średnio i długookresowych działań. Politycy nie wspomnieli o planach działań na rzecz wspierania wzrostu gospodarczego i borykających się z niedoborem kapitału banków. Ponadto nerwowość inwestorów budził też brak pewności, jak szybko ustalenia szczytu zostaną wdrożone, bowiem przedłużający się proces decyzyjny może zmniejszyć szanse na powodzenie całego przedsięwzięcia.

Ponadto, agencja Moody’s poinformowała, że w I kwartale przyszłego roku dokona przeglądu ocen wiarygodności kredytowej państw UE. Jak podano, w ocenie agencji szczyt nie przyniósł ostatecznego rozwiązania kryzysu długu, a trwałość strefy euro pozostaje nadal zagrożona. W podobnym tonie wypowiadała się agencja Fitch, która zwróciła z kolei uwagę, iż wypracowany na unijnym szczycie plan nie jest „wyczerpującą odpowiedzią” na kryzys zadłużenia w Europie. Co więcej, z racji, iż istnieje dużo niewiadomych dotyczących wdrożenia postanowień, za wcześnie jest obecnie na ocenę efektywności planowanej konsolidacji fiskalnej. Niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu na temat ratingów wypowie się agencja S&P, która w zeszłym tygodniu umieściła ocenę wiarygodności 15 państw strefy euro (za wyjątkiem Cypru i Grecji) na liście obserwacyjnej z możliwością ich obniżenia, jeżeli europejscy przywódcy nie porozumieją się na grudniowym szczycie.

To wszystko może tłumaczyć tak bardzo negatywną reakcję rynku, prowadząca do silnej wyprzedaży euro. W poniedziałek podczas handlu w Europie kurs EUR/USD spadł do 1,32 a sesja azjatycka pogłębiła jeszcze przecenę wspólnej waluty do 1,316 USD.

Od początku wczorajszego handlu pod presją znajdował się też złoty. Spadające giełdy (Europa straciła ponad 3,0%; na Wall Street indeks DJ spadł o 1,34%; zaś japoński Nikkei o 1,17%) oraz zejście euro/dolara wyraźnie poniżej 1,33, przełożył się na wzrost kursu EUR/PLN do blisko 4,57 za euro. Tym samym, w poniedziałek złoty wobec euro był najtańszy od czerwca 2009 roku.

Rośnie ryzyko interwencji walutowej zarówno ze strony BGK jak i NBP. Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł powiedział w zeszłym tygodniu, że BGK jest gotowy do działania zarówno na rynku walutowym, jak i długu. Jak poinformowano, ministerstwo ściśle współpracuje bowiem z bankiem centralnym i gdyby pojawiła się potrzeba uspokojenia nastrojów, jest gotowe zadziałać na rynku każdego instrumentu finansowego. Dlatego też pomimo presji jaka może być wywierana na wspólną walutę, para euro/złoty do końca roku ma szansę na spadek poniżej 4,50 i nawet test strefy 4,40-4,30. Według stanu na koniec października br. Ministerstwo Finansów posiadało środki walutowe w wysokości 5,27 mld EUR. Naszym zdaniem większość z tych środków może zostać wymieniona na rynku międzybankowym. Dla porównania w zeszłym roku na koniec listopada MF posiadało środki walutowe o wartości 5,2 mld EUR, a na koniec grudnia ten stan zmniejszył się do 1,6 mld EUR.

Reklama

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.