"W tym roku jesteśmy zmuszeni do zmniejszenia ilości gazu kupowanego w Rosji z 52 do 27 miliardów metrów sześciennych (rocznie). Jest to faktycznie połowa. Byliśmy przygotowani, że przyjdzie nam iść taką drogą" - oznajmił na spotkaniu z szefami administracji rejonowych w Kijowie.

Prezydent poinformował, że choć Ukraina poszukuje obecnie nowych źródeł dostaw gazu, to nadal ma nadzieję, że uda się jej znaleźć kompromis z Rosją.

"Naszym celem jest uzyskanie takiej ceny gazu, która nie przekraczałaby stawki płaconej przez państwa Europy, przez naszych sąsiadów" - zaznaczył.

Informację, że Kijów będzie kupował od Moskwy o połowę mniej gazu niż dotychczas, jako pierwszy przekazał w środę ukraiński minister ds. energetyki Jurij Bojko.

Reklama

Rosja zareagowała na to niezadowoleniem. Gazprom odpowiedział, że niższy odbiór gazu przeczy obowiązującym umowom, a prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że jego kraj może zrezygnować z przesyłania błękitnego paliwa przez ukraińskie rurociągi.

Obecnie za 1000 metrów sześciennych dostarczanego przez Rosję gazu Ukraina płaci ok. 400 dolarów. Zdaniem strony ukraińskiej cena ta nie powinna przekraczać 300 dolarów.

Obowiązujące dziś kontrakty gazowe podpisano w 2009 r., gdy premierem była Julia Tymoszenko. W październiku została ona skazana na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu tych umów.

Ustalenia, które zapadły w styczniu 2009 r., poprzedził ostry konflikt między Kijowem a Moskwą. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.