Jeden z najbogatszych Polaków zdążył już przyzwyczaić rynek, że nie boi się ryzyka, ale w ubiegłym roku zagrał va banque – w największej transakcji lewarowanego wykupu przejął za 15,1 mld zł Polkomtel, operatora sieci telefonii komórkowej Plus. W tym celu pożyczył aż 14 mld zł.
Teraz Solorz-Żak musi dowieść, że cała transakcja miała sens. Pomysł jest ambitny: wybudować pierwszą w Polsce sieć ultraszybkiego internetu w technologii LTE, która pozwala na przesył danych z prędkością do 150 Mbit/s (budowa trwa), połączyć to z ofertą medialną, by klienci oprócz tradycyjnych dotychczas usług mogli korzystać z nowych, jak telewizja w komórce (prace w toku), a potem wszystko to zgrabnie opakować marketingowo i sprawić, byśmy my, klienci, chcieli to kupić (to dopiero przed nim).
O 55-letnim Solorzu można powiedzieć, że jest telekomunikacyjnym geekiem. Zna się na częstotliwościach, a dziennikarzom po zakończonych wywiadach prezentuje na swoim laptopie możliwości LTE. Sam testuje też tablet Samsunga, który pozwala na korzystanie z internetu w tej technologii.
Swoje imperium zbudował dzięki niebywałemu wyczuciu rynku i konsekwencji. Gdy wszyscy śmiali się z telewizji Polsat, on rozwijał stację dla mas, a nie elit; gdy eksperci podważali sens wejścia na rynek płatnej telewizji, budował siłę Cyfrowego Polsatu tanimi usługami. Teraz, jako właściciel i prezes sieci komórkowej Plus, po raz trzeci w biznesowej karierze musi udowodnić, że intuicja go nie opuszcza, a przyszłość rynku to połączenie mediów z telekomunikacją.
MF