W 2011 r. wyprowadził w pole konkurencję na rynku energetycznym, wygrywając kontrakt stulecia na rozbudowę polskich elektrowni. Jaskóła już w 2009 r. przepowiadał, że kiedy źródełko unijnych dotacji na budowę dróg i modernizację linii kolejowych zacznie wysychać, kierowana przez niego firma musi być gotowa do ostrej zmiany kursu.
Szef grupy zatrudniającej ponad 14 tys. ludzi postawił na mozolne zbieranie doświadczenia w branży energetycznej, przejmowanie mniejszych spółek mających niezbędne kompetencje oraz budowę sojuszy z liczącymi się na rynku dostawcami technologii dla energetyki. I już może mrozić szampana, bo pierwszy gigantyczny sukces znalazł się na wyciągnięcie ręki. Mowa o rozbudowie Elektrowni Opole za 9,4 mld zł. Jaskóła pieniędzmi będzie się musiał podzielić z partnerami z Rafako i Mostostalu Warszawa, ale i tak realizacja tak dużego kontraktu może przynieść spółce wiele dobrego.
Złośliwi obserwatorzy rynku infrastruktury zauważają jednak, że z peanami na cześć prezesa Polimeksu-Mostostalu trzeba jeszcze zaczekać, bo o tym, czy zapisze się on w historii spółki złotymi zgłoskami, zadecyduje dopiero szczęśliwy przebieg wielkiej inwestycji w energetyce, a być może i kolejnych. Jaskóła nie ukrywa, że będzie ostro walczyć w innych przetargach na nowe moce elektrowni. W razie czego może jeszcze poszukać zarobku na rynku libijskim oraz zdecydować się na realizację kontraktów w Iraku.
MASZ