Stojąc na straży naszej prywatności, poskramia apetyty firm czy instytucji na zdobycie naszych danych osobowych. Zarzucił m.in. klubom piłkarskim, że chcą wiedzieć o kibicach więcej, niż im wolno, a pozyskane informacje wykorzystują do celów marketingowych.
Chociaż unika stawiania sprawy na ostrzu noża i jest uznawany za urzędnika koncyliacyjnego, to nie boi się krytykować działań godzących w prawo obywateli do prywatności i co najważniejsze – spory wygrywa. Tak było chociażby podczas prac nad przepisami o systemie informacji oświatowej – po długiej dyskusji ostatecznie wiele jego zastrzeżeń zostało uwzględnionych przez parlamentarzystów. Zgłaszał też krytyczne uwagi do ustawy o wymianie informacji z organami ścigania państw członkowskich Unii Europejskiej. Głośno też było o jego zastrzeżeniach co do bezpieczeństwa systemu stworzonego na potrzeby spisu powszechnego, który umożliwiał spisanie się za kogoś innego. Generalny inspektor ochrony danych osobowych jest też aktywny na forach internetowych. Tymczasem w Polsce rzadko się zdarza, żeby urzędnik w randze ministra rozmawiał z internautami jak równy z równym.