Zdaniem Kowalskiego, na wzrost cen składają się co najmniej dwie przyczyny. Pierwsza jest taka, że w ubiegłym roku przed świętami wielkanocnymi ceny żywności spadły i tegoroczne ceny odnoszone są do niskiej podstawy.

Drugą przyczyną jest naturalny wzrost cen, gdyż rosą koszty produkcji i spożycie. Jak zaznaczył Kowalski, wzrosły ceny produktów, które powszechnie zużywane są w tym okresie - przede wszystkim jajek, które w ubiegłym roku były wyjątkowo tanie ze względu na dużą podaż.

>>> Czytaj też: Zamiast się stroić, zapełniamy lodówkę

W tym roku ceny jajek gwałtownie wzrosły z powodu konieczności dostosowania się do przepisów unijnych - wymiany klatek dla kur na większe. Część hodowców zrezygnowała więc z produkcji, co spowodowało mniejszą podaż jaj. Ne wzrost cen miała wpływ także mroźna zima i konieczność ogrzewania kurników.

Reklama

Podrożało też mięso na skutek wysokich kosztów produkcji, a zwłaszcza pasz. Spadło pogłowie trzody i zmniejszyła się podaż wieprzowiny. Jeżeli chodzi o drób, o wzroście cen zadecydowały również koszty pasz, jak również wysoki eksport.

Dodatkowo wysokie ceny zboża przełożyły się na ceny mąki, która jest droższa niż w 2011 r. Natomiast za warzywa zapłacimy tyle samo, co przed rokiem lub nieco mniej.

Kowalski ocenił, że w tym roku żywność nie powinna podrożeć więcej niż o 6 proc. W ubiegłym roku podrożała o ok. 4 proc.

>>> Polecamy: Pionowe szklarnie miejskie - szwedzki sposób na warzywa i owoce w miastach