Obserwując przebieg dwóch poprzednich sesji trudno oprzeć się wrażeniu, że europejskich inwestorów nie stać na własne zdanie w kwestii oceny sytuacji na rynku, a jeśli już, to najchętniej pozbywaliby się akcji. W środę i czwartek byki odzyskiwały wiarę we własne siły dopiero po wyraźnych wskazówkach z Wall Street. Do południa indeksy kręciły się bezładnie raz w jedną, raz w drugą stronę, nie mogąc znaleźć kierunku.

Wczoraj informacje płynące z Europy nie były optymistyczne, ale też można było interpretować je dwojako. Produkcja przemysłowa co prawda spadła o 1,8 proc. w porównaniu do marca ubiegłego roku, przynosząc rozczarowanie, ale jednocześnie była wyższa niż w lutym tego roku o 0,5 proc., a oczekiwano jej spadku. Rentowność włoskich obligacji 3-letnich co prawda na wczorajszym przetargu była wyższa niż poprzednio, ale w przypadku 8- i 10-letnich spadła.

Podobnie było z danymi zza oceanu. Rozczarowanie wzrostem liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 380 tys. osłodził spadek deficytu handlowego. Szczególnie cieszył ponad 9 proc. wzrost eksportu. Choć w ostatnich dniach z amerykańskiego rynku pracy dotarły dwa dość niepokojące sygnały, to jednak reakcja na nie była umiarkowana. Strach szybko minął, czy raczej poszedł w zapomnienie. Podobnie jak obawy związane z sytuacją w Europie. W każdym razie po dwóch dniach martwienia się (spadki w poniedziałek i wtorek), przyszedł czas na dwa dni radości. Czwartkowy wzrost w znacznej mierze bazował na pogłoskach o nadspodziewanie dobrych wynikach chińskiej gospodarki. Według nich miała ona wzrosnąć o około 9 proc. Na to konto indeksy poszły w górę po 1,4 proc. Nie zmieniło to w zasadniczy sposób obrazu rynku i wciąż trzeba się liczyć z kontynuacją spadkowej korekty.

Obraz rynku może dziś zmienić weryfikacja czwartkowego optymizmu. Dane z Chin okazały się bowiem dużo gorsze niż się spodziewano. PKB wzrósł o zaledwie 8,1 proc. Nieznacznie wyższa niż oczekiwano była dynamika produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Trudno przewidzieć reakcję rynków na to rozczarowanie, ale trudno też być wielkim optymistą.

Reklama

Zastanawiająca jest jednak reakcja giełd azjatyckich. Na godzinę przed końcem handlu indeksy w Szanghaju zyskiwały po 0,4-0,6 proc. W Hong Kongu i na Tajwanie zwyżki przekraczały 1,5 proc., a Nikkei rósł o ponad 1 proc. Można domyślać się, że to wynik interpretacji zakładającej, że spowolnienie gospodarcze wpłynie na bardziej zdecydowane luzowanie polityki pieniężnej.

Spadające po 0,1 proc. kontrakty na amerykańskie indeksy i zniżkujące po 0,3-04 proc. pochodne na CAC40 i DAX sugerują niepomyślny dla byków początek handlu. Przebieg sesji zależeć będzie od nastrojów inwestorów, a te trudno przewidzieć.