W środę rano za euro trzeba było zapłacić 4,16 zł, a za dolara 3,17 zł.

Analityk Raiffeisen Banku Dorota Strauch stwierdziła, że w środę doszło do lekkiego osłabienia naszej waluty. "Było to efektem korekty wczorajszych wzrostów i realizacji zysków przez inwestorów" - powiedziała.

Radosław Wierzbicki z Noble Markets stwierdził, że w czwartek polska waluta może się umacniać do głównych walut. "W czwartek zostaną opublikowane ważne dane o dynamice przemysłowej oraz inflacji producenckiej w Polsce. Będą to najistotniejsze w bieżącym tygodniu odczyty, które będą mogły wywrzeć wpływ na notowania złotego. Środowe dane z rynku pracy nie zaskoczyły ekonomistów i w niewielkim stopniu miały przełożenie na krótkoterminowe zachowanie złotego" - ocenił analityk.

Analityczka Raiffeisen Banku jest odmiennego zdania, uważa, że złoty w czwartek może tracić mocniej niż w środę. "Dane o produkcji przemysłowej mogą dać wyraźniejszy sygnał do przeceny złotego. Wątpliwe, aby mogły zaskoczyć pozytywnie. Można spodziewać się więc, że złoty - podobnie jak w środę - będzie tracił powyżej 4,20 za euro" - powiedziała.

Reklama