WIG20 po spadku o 3proc. zanotował najniższe zamknięcie od sierpnia 2009 roku i jest pod tym względem (poziomu notowań wobec odniesień historycznych) jednym z najsłabszych wskaźników w Europie. Jeśli ktoś chce się na siłę pocieszać, to dołki intra-day z ubiegłorocznej jesieni nie zostały jeszcze przekroczone.

Słabość GPW na tyle Europy szczególnie mocno widać było dziś, kiedy indeksy na Starym Kontynencie także spadały, ale prawie nigdzie tak szybko jak w Warszawie. Dorównywał nam indeks giełdy w Atenach (myślę, że ze zrozumiałych względów) i w Moskwie, gdzie RTS spadł o 4,5 proc. Nawet w Madrycie, gdzie inwestorzy liczą się ze zbiorową obniżką ratingu przez Moody's dziś wieczorem, indeks spadł o 1 proc. Podobnie jak w Paryżu i Frankfurcie.

Po zachowaniu rynków obligacji widać, że globalni inwestorzy coraz bardziej gwałtownie polaryzują rynki. Podczas gdy rentowności niemieckich obligacji są rekordowo niskie (mniej niż 0,5 proc. za papiery dwuletnie), obligacje Hiszpanii, Włoch czy Portugalii tracą na wartości. Niestety polskie obligacje nie zaliczają się do grona safe haven, na czym cierpi także waluta. A ponieważ w ostatnim czasie mocno tracił także rubel, gdzie decydenci już przyznali, że sytuacja jest trudna, już tylko krok dzielił inwestorów od przypuszczeń, że równie trudna może być sytuacja walutowa Polski (z racji "bliskości" geograficznej i "wspólnej" historii). Stąd najszybciej pozbywano się dziś akcji w Polsce i w Moskwie, nawet kiedy okazało się, że interwencja werbalna wiceprezesa NBP (zapewnił, że Polska ma duże rezerwy walutowe, które zostaną użyte to ustabilizowania kursu złotego w razie potrzeby) odniosła pewien skutek.

Z WIG20 przeceniono bez wyjątku wszystkie spółki. Przy okazji Tauron i GTC zanotowały najniższe kursy w historii, a kurs TVN przełamał dołek z lutego 2009 r. i jest najniższy od stycznia 2005 roku. Na szerokim rynku przeciętny spadek kursu 290 spółek sięgnął 4,1 proc. (7,9 proc. na New Connect), a więc trudno będzie znaleźć posiadacza akcji, który nie straciłby po dzisiejszej sesji.

Reklama