Hiszpania może spodziewać się obniżenia ratingu przez Moody’s do poziomu śmieciowego w każdej chwili – twierdzą inwestorzy, którzy sami doprowadzili do tego, że koszty ubezpieczenia od niewypłacalności banków i największych spółek poszybowały w górę.

Notowania CDS (credit default swaps) dla największego hiszpańskiego banku Banco Santander wzrosły w tym kwartale aż o 23 proc. i osiągnęły 454 punkty bazowe, niewiele mniej od rekordowych 474 z listopada 2011 r. Banco Bilbao Vizcaya Argentaria także zbliża się do rekordu – wartość kontraktów wyniosła 477 punktów, a CDS-y firmy telekomunikacyjnej Telefónica skoczyły aż o 70 proc.

Moody’s obniżył rating 28 hiszpańskich banków w tydzień po tym, jak cały kraj ocenił na Baa3, czyli na skraju wypłacalności. Nowojorska agencja raczej na tym nie poprzestanie. Rząd Hiszpanii poprosił bowiem niedawno o 100 mld euro pomocy międzynarodowej na ratowanie zadłużonych banków, a sytuacja w sektorze może jeszcze się pogorszyć.

„Jeśli Moody’s obniży rating Hiszpanii do Ba1, to wkrótce cały krajowy sektor bankowości, może poza Santanderem, znajdzie się w sytuacji śmieciowej” – twierdzi Suki Mann, analityk kredytowy w Société Générale.

Reklama

Rating śmieciowy dla Moody’s to każda ocena poniżej Baa3, a dla agencji Standard & Poor’s i Fitch poniżej BBB-. Oceniono tak już 12 hiszpańskich pożyczkodawców, a ich ratingi, jak twierdzi Moody’s, mogą spaść jeszcze niżej.

Ostatnie obniżenie hiszpańskiego ratingu odzwierciedla ograniczoną zdolność kredytową rządu, który nie jest już w stanie wspierać banków. Moody’s uważa także, że straty związane z obiektami komercyjnymi będą rosły.

Olly Burrows, analityk kredytowy z Rabobank International czarno widzi hiszpańską przyszłość: „Podejrzewamy, że dofinansowania wkrótce będzie potrzebowała cała Hiszpania, a nie tylko jej banki”.

ikona lupy />
Moody's / Bloomberg / Scott Eells