Gra polityczna w Polsce stała się nieodpowiedzialna, zmierza do podważenia fundamentów państwa - ocenił Zbigniew Brzeziński.

Skrytykował "ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim". Zaznaczył, że Rosji zależy na tym, by ta sprawa dzieliła Polaków.

"Trudno nie być przerażonym do jakiego stopnia język polityczny stał się brutalny, do jakiego stopnia gra polityczna stała się nieodpowiedzialna ze strony osób stojących bardzo wysoko na szczeblu politycznym. Właściwie wygląda na to, że zmierza do podważenia fundamentów i szacunku dla państwa, Polski i polskiej demokracji" - powiedział doradca byłego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego w wywiadzie wyemitowanym w czwartek w "Faktach po faktach" w TVN 24.

"Te ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim, bez wskazania, kto jest za ten zamach odpowiedzialny, ale sugerując, że to jest prawdopodobnie rząd polski, a może i sowieci, może i razem. To jest coś tak wstrętnego i szkodliwego, że, mam nadzieję, osoby bardziej odpowiedzialne w opozycji rządowej jakoś inaczej odniosą się do tego. To jest strasznie wredna robota robiona widocznie przez parę osób cierpiących na jakieś psychologiczne trudności, które, być może, z punktu widzenia ludzkiego są zrozumiałe, ale dla których nie ma miejscu w życiu politycznym" - stwierdził Brzeziński.

Brzeziński podkreślił, że wrak Tu-154M cały czas przebywa na terytorium Rosji. "Rosji zależy na tym, żeby ta sprawa dzieliła Polaków. Są niestety osoby na scenie politycznej, które świadomie albo podświadomie, bo są chore, dzielą społeczność i podważają wiarygodność rządu, państwa, sprawiedliwości itd. I to jest wstrętne" - dodał.

Reklama

"Jeśli oni chcą wyciągnąć wnioski z tego, co mówią, powiedzieć to, co nasuwają, niech powiedzą wyraźnie kogo uważają za morderców i jak to miało mieć miejsce. Tego nie robią. Wiedzą, że nie ma wskazówek na to. Ale jednak grają konsekwentnie w tę grę. To nieodpowiedzialne. To jest nie tylko szkodliwe, to jest warte pogardy" - dodał Brzeziński.

Podkreślił, że inaczej wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych, co pokazuje reakcja Mitta Romney'a po przegranych wyborach prezydenckich.

Dodał, że nie wie, czy możliwe jest zakończenie "wojny polsko-polskiej". "Wiem tylko, że to Polsce szkodzi, podważa demokrację i daje Rosji okazję do pogłębiania rozdźwięków w samej Polsce" - zaznaczył.