Firmy, których przeterminowane należności trafiają na elektroniczną giełdę długów, tracą reputację i mają kłopoty z dalszym działaniem.
Zatory płatnicze są coraz większym przekleństwem polskich firm. Z danych wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet wynika, że w tym roku tylko trzy na 10 faktur zostaną opłacone w terminie.

Życie na kredyt

– Prognozy, niestety, nie są optymistyczne - mówi Tomasz Starzyk z polskiego oddziału wywiadowni Dun & Bradstreet. – Nadal duża część szczególnie małych i średnich przedsiębiorstw opóźnia regulowanie swoich zobowiązań. Obracanie kredytem kupieckim w wielu branżach stało się wręcz powszechnym zwyczajem. Skala tego zjawiska będzie się raczej zwiększać, podobnie jak wydłużają się terminy spłaty należności. Jest to bowiem najtańsza, choć nie do końca uczciwa i nie przez wszystkich akceptowana, forma pożyczki – dodaje.
Zaciągnięcie wspomagającego płynność kredytu obrotowego jest wciąż najpopularniejszym, deklarowanym przez prawie 80 proc. przedsiębiorców sposobem radzenia sobie z niezapłaconymi należnościami. Coraz popularniejszy jest także faktoring (sprzedaż przeterminowanej należności wyspecjalizowanym instytucjom finansowym), w najbardziej drastycznych przypadkach wynajmowane są firmy windykacyjne. Ale to sposoby, choć używane powszechnie, niepozbawione wad – pozwalają odzyskać jedynie część należności, nie gwarantują zwrotu całej, zagrożonej kwoty. Za usługi trzeba w dodatku zapłacić (prowizje sięgają nawet 20-30 proc.), co wymaga zainwestowania kolejnych środków, których na skutek nieregulowania faktury przez kontrahenta i tak zazwyczaj brakuje.
Reklama

Platformy z certyfikatem

Dużo tańsze, choć oczywiście niegwarantujące pełnego sukcesu, jest wystawienie niezapłaconych należności na internetowej aukcji. – Zachowanie dobrej renomy jest bardzo istotne podczas prowadzenia interesów – mówi Piotr Wajszczak, współwłaściciel największej i najbardziej popularnej platformy tego typu pod adresem www.dlugi.info. – W bardzo wielu przypadkach udaje się odzyskać przeterminowane należności zaraz po zawiadomieniu dłużnika, że jego faktura została wystawiona na aukcji. Wiadomość o tym, że ktoś nie płaci należności roznosi się po rynku lotem błyskawicy, zamykając w zasadzie możliwość dalszego prowadzenia działalności gospodarczej – tłumaczy.
Największe tego typu platformy posiadają certyfikat Polskiego Związku Windykacji. Większość funkcjonalności jest tam bezpłatna. Opłaty pobierane są za zawiadamianie dłużnika o wystawieniu należności, a także ofertach ewentualnych kupujących. Nie są to jednak istotne kwoty. Pakiet 25 esemesów kosztuje 5 zł, gdy w grę wchodzi wysłanie tysiąca krótkich wiadomości tekstowych – 100 zł (netto). Więcej trzeba zapłacić za bardzo długo przeterminowane należności. Jeśli termin przekroczył dwa lata podczas wycofywania takiej płatności z systemu naliczana jest opłata w wysokości 5 proc. jej wartości. - Handel należnościami na tego typu platformach jest rzeczą wtórną – przekonuje Wajszczak. – Podstawowym zadaniem jest informowanie o mankamentach obrotu gospodarczego z poszczególnymi podmiotami.

Najtańsza egzekucja

Trzeba przyznać, że jest to narzędzie coraz popularniejsze. W wielu firmach, aby uniknąć kontaktów z nierzetelnymi kontrahentami, giełda monitorowana jest na bieżąco. Od końca sierpnia br. serwis długi.info można zintegrować z najpopularniejszymi programami księgowo-magazynowymi, takimi jak Microsoft Dynamics NAV, Ramzes, SAP, Enova, Proman, Ferrodo, ODL Polka. – Oznacza to, że informacje o wystawionych na sprzedaż fakturach trafiają automatycznie do kilkunastu tysięcy polskich przedsiębiorstw – mówi Arnold Juchacz, szef firmy Kakadu, producenta jednego z takich programów.
W ubiegłym tygodniu na Internetowej Giełdzie Długów trwało prawie 15 tys. licytacji na łączną kwotę 130,7 mln zł. Najwięcej (ponad 8 tys.) dotyczyło dokumentów z terminem płatności, który upłynął od trzech miesięcy do dwóch lat temu. Najmniejsza liczba spraw (756), co wydaje się zrozumiałe, dotyczyła faktur świeżych, których termin płatności minął mniej niż 90 dni temu.
Na giełdzie sprzedawane są zarówno dokumenty opiewające na drobne kwoty, rzędu kilkudziesięciu złotych, jak i wielkie, opiewające na miliony złotych. – Serwisy cieszą się sporym powodzeniem szczególnie wśród właścicieli małych i średnich przedsiębiorstw, których nie stać na kosztowaną egzekucję długu – zauważa Arnold Juchacz.
– Psychologiczny efekt takiej operacji jest bardzo silny. Wiele ofert zamykanych jest przed czasem, bo dłużnicy, wiedząc, że ich należności są licytowane, dużo chętniej je regulują. Takie faktury opłacane są w pierwszej kolejności – mówi Piotr Wajszczak.

Cena za ryzyko

Nie znaczy to oczywiście, że w ten sposób udaje się wyegzekwować całość należności. Sprzedając dług, należy się liczyć z tym, że nabywca będzie oczekiwał premii za podjęcie ryzyka utraty całej zainwestowanej kwoty. W serwisie, bez względu na to, kiedy upłynął termin płatności, wystawiane są zazwyczaj rachunki po cenie równej kwocie na jaką opiewają. Ale to tylko cena wywoławcza. Ostateczna wartość zależy od przebiegu indywidualnych negocjacji. – Najdroższe są faktury świeże, wystawione do trzech miesięcy temu, bo ryzyko nieopłacenia takiego dokumentu jest stosunkowo niewielkie – wyjaśnia Wajszczak. – Za kilkadziesiąt procent można kupić fakturę, której termin płatności upłynął ponad dwa lata temu. W przypadku wyegzekwowania od dłużnika kwot na jakie opiewają zarobek może być naprawdę imponujący, ale i ryzyko jest spore.

Jak to działa

● Aby wystawić na sprzedać należność należy spełnić kilka istotnych warunków. Przede wszystkim trzeba się zarejestrować. Faktura będąca przedmiotem obrotu musi być dokładnie opisana: konieczne są NIP firmy, która ją wystawiła, osobowość prawna, dokładny adres, data wystawienia dokumentu wraz z terminem płatności itp. (w każdej chwili dane mogą być edytowane i usuwane z formularza). Wiarygodność znacznie podnosi dołączony do konta licytacji skan faktury.

● Do dłużnika trafia informacja, że jego należność została wystawiona na aukcji.

● Firma lub osoba wystawiająca fakturę może występować pod pseudonimem, którego rozwinięcie będzie znane jedynie osobom zarządzającym portalem. Potem pozostaje już tylko określenie ceny, jaką wystawca dokumentu chciałby otrzymać, i oczekiwanie na konkretne pytania.

● Serwisy aukcyjne są tylko pośrednikiem między podmiotem sprzedającym a kupującym należność. Kontaktuje jedynie obie strony potencjalnej transakcji. Do przeprowadzenia operacji konieczna jest zatem umowa. Odpowiednie formularze znajdują się na stronach internetowych.