Winna są raczej wódka i brak... Michaiła Gorbaczowa.
Dotychczasowa narracja wydawała się nie do podważenia. W okresie przełomu radzieckie (a potem rosyjskie) społeczeństwo przeżyło szok. Wprowadzenie kapitalizmu doprowadziło do tąpnięcia na rynku pracy. Dramatycznie wzrosło bezrobocie, a wraz z nim pojawiły się czynniki takie jak stres oraz zwątpienie. Jednocześnie załamał się państwowy system ochrony zdrowia. Do tego należy dodać spadającą cenę wódki, która w wielu przypadkach była pośrednią lub bezpośrednią przyczyną śmierci. Z tej mieszanki przyczyn wyłonił się dramatyczny obraz. W ciągu zaledwie czterech lat śmiertelność w Rosji (zwłaszcza wśród mężczyzn w wieku produkcyjnym) wzrosła o 40 proc. Kraj, który jeszcze do niedawna był globalnym supermocarstwem, spadł pod względem statystyk długości życia do ligi takich krajów, jak Haiti, Jemen czy Bangladesz.
Musiało minąć kilkanaście lat, by grupa badaczy z Uniwersytetu Stanforda zakwestionowała ten sposób argumentacji. Jay Bhattacharya, Christina Gathmann i Grant Miller uważają, że wydarzenia lat 1990–1994 to efekt nie tyle samej transformacji. Raczej nagłego zakończenia (wraz z upadkiem ZSRR) wielkiej Gorbaczowowskiej wojny z alkoholizmem. Akcja prowadzona w latach 1985–1988 rzadko wymieniana jest wśród największych zasług ostatniego szefa KPZR. A niesłusznie, bo była bezprecedensowa w swojej skali i skutkach. Wypowiadając wojnę rozkładającemu radzieckie społeczeństwo piciu na umór, Gorbaczow działał bardzo nowocześnie. Zarówno po stronie podaży, doprowadzając do relatywnego wzrostu cen mocnych alkoholi, jak i na linii popytu, subsydiując produkcję lżejszych trunków. Rosjanie wprawdzie odpowiedzieli tradycyjnym zwiększeniem ilości pędzonego samogonu (podobnie było w pierwszych latach po rewolucji październikowej, gdy bolszewicy w ogóle wprowadzili prohibicję). Mimo to efekt był zaskakująco pozytywny. W ciągu trzech lat ilość pitej w ZSRR wódki spadła o 2/3. Doprowadziło to do odwrócenia wielu długotrwałych trendów. Śmiertelność zaczęła szybko spadać i znalazła się na poziomie nienotowanym nigdy w historii ZSRR. Wtedy jednak nadszedł koniec Kraju Rad. Gorbaczow stracił władzę i rozpadło się imperium sowieckie. W pogrążonym w chaosie kraju nikt nie miał już głowy, by kontynuować program antyalkoholowy. To razem z nastaniem rynku doprowadziło do gwałtownego spadku ceny wódki. Efektem była właśnie smuta z lat 1990–1994 – bezprecedensowy wzrost śmiertelności. Zwłaszcza wśród mężczyzn w wieku produkcyjnym. Czyli tych, którzy piją najwięcej.
Reklama
ikona lupy />
Rafał Woś, dziennikarz DGP / DGP