Jeśli bowiem trend wzrostowy na polskiej giełdzie się utrzyma, to w najbliższych kilku kwartałach powinniśmy mieć wysyp dobrych wyników produktów z nią powiązanych. To zmotywuje bankowców do przygotowywania kolejnych subskrypcji tego typu, bo nie ma lepszej marketingowej podkładki niż dobrze wyglądające zyski już zakończonych inwestycji.

Podobnie może być też ze strukturami opartymi na surowcach, na przykład na złocie. A to dlatego, że choć nadal jesteśmy na poziomach poniżej rekordów z 2011 r., to jednocześnie złoto jest wciąż notowane o prawie 30 proc. wyżej niż w 2010 roku. A przecież produkty strukturyzowane powiązane ze złotem są najczęściej kilkuletnie, więc dobre wyniki są nadal całkiem możliwe.

Atrakcyjne wyceny kończących się inwestycji surowcowych i giełdowych powinny pozytywnie przełożyć się na wyniki sprzedaży, ale istnieje też czynnik, który z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do ich wyhamowania. Chodzi o długoterminowe polisy inwestycyjne, często będące połączeniem programu regularnego oszczędzania (comiesięczne składki) z produktem strukturyzowanym (ochrona kapitału). Od pewnego czasu rozwiązaniom tym baczniej przygląda się Komisja Nadzoru Finansowego, swoje uwagi ma także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Kontrowersje budzą bardzo wysokie opłaty za wycofanie się z inwestycji w pierwszych latach. Prędzej czy później banki będą musiały z tych opłat zrezygnować, a jak tworzenie takich produktów przestanie być dla dystrybutorów żyłą złota, to po prostu znikną one z rynku.

Łącząc trzy powyższe czynniki można wywnioskować, że 2013 rok będzie na rynku produktów strukturyzowanych ciekawy, bo końcowy wynik sprzedażowy zależeć będzie od intensytności poszczególnych czynników. Niewykluczone bowiem, że np. działania KNF i UOKiK „rozejdą się po kościach” i długoterminowe polisy inwestycyjne nadal będą sprzedawane w najlepsze. Może być więc tak, że rynek skurczy się o 15-20 proc. do 8-9 mld zł, ale możliwe jest też utrzymanie wyniku na poziomie 10 mld zł, czy nawet wzrost o 3-5 proc. Dynamicznych wzrostów, z jakimi mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu, nie oczekujemy.

Reklama
ikona lupy />
Marcin Krasoń analityk Open Finance / Inne