Od początku tego roku ruch kolejowy pomiędzy dwoma największymi greckimi miastami Atenami a Salonikami wzrósł o ponad jedną trzecią. Coraz więcej osób decyduje się na pokonanie tej trasy pociągiem, bo nie może sobie pozwolić na utrzymanie drogiego samochodu. Po ostatniej podwyżce podatków ceny paliwa w tym miesiącu wzrosły do 1,7 euro (prawie 7 zł) za litr, co stanowi jeden z najwyższych pułapów w Unii Europejskiej.
Ta sytuacja jest na rękę zadłużonej po uszy państwowej Organismos Sidirodromon Ellados (OSE) – operatorowi kolei. Tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2012 r. przewoźnik zanotował 142 tys. euro zysków z tytułu większego popytu na podróży pociągiem wśród Greków. To spory postęp, biorąc pod uwagę, że w ubiegłym roku koleje poniosły 12,6 mln euro strat. Szukających oszczędności Greków od pociągów nie odstrasza nawet ich zacofanie. Kursujący pomiędzy Atenami a Salonikami pociąg ma napędzane węglem lokomotywy parowe, które jeździły na tym odcinku jeszcze na początku ubiegłego stulecia.
Dotychczas greckie koleje uchodziły za jedno z najbardziej niedochodowych państwowych przedsiębiorstw w Europie. W całym kraju zyski przynosiła tylko jedna linia, a pensje pracowników czterokrotnie przewyższały wpływy z biletów. Greckie koleje są ósmą pod względem wielkości siecią w Europie, ich łączna długość wynosi 2,5 tys. km, z czego większość to trasy jednotorowe.