Do wykupu zostały jeszcze trzy serie, wszystkie zapadają w I kw. przyszłego roku. Choć niewykluczone, że część tego długu MF zechce zrolować, bo akurat w pierwszych miesiącach 2013 r. resort musi sfinansować znaczną część przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych. Do spłacenia ma obligacje w euro (w lutym, prawie 3 mld euro) i w złotych (w styczniu i kwietniu – w sumie za około 30,5 mld zł).
Piotr Marczak, dyrektor departamentu długu publicznego MF, mówi, że skutek tegorocznego oddłużenia w bonach to mniejsze potrzeby pożyczkowe brutto w przyszłym roku. Resort nie musi bowiem wchodzić na rynek z nowymi emisjami, którymi rolowałby dług. Efekt jest tym mocniejszy, że MF oddłużyło się też w dwuletnich obligacjach – i to wyraźnie. Zadłużenie w tym segmencie spadło z ok. 109 mld zł na koniec 2011 r. do 55,5 mld zł na koniec tego roku. To automatycznie poprawiło miary bezpieczeństwa długu. – Na przykład odsetek długu zapadającego w ciągu dwóch najbliższych lat na koniec tego roku wyniesie 26 proc. Rok temu było to 36 proc. – mówi Marczak.
Ostatni raz ministerstwo sprzedawało bony na początku tego roku. To specyficzny instrument – jest emitowany na góra rok, a jego płynność na rynku wtórnym jest niewielka (bony, które dziś będą wykupywane, zostały wyemitowane na 49 tygodni). Dla kupujących go instytucji to sposób na lokowanie środków na krótki termin.
Reklama
Dla analityków rynkowych strategia MF jest zrozumiała. Ministerstwu emisje bonów się nie opłacają – i nie chodzi o poziom rentowności. Wykupywane dziś bony były sprzedawane na początku stycznia ze średnią rentownością 4,52 proc. Dla porównania dwuletnie obligacje były wtedy wyceniane na 4,80 proc. Emisje krótkoterminowych instrumentów uzależniają emitenta od nastrojów rynkowych ze względu na krótsze okresy rolowania długu.
– Dla kogoś, kto pożycza pieniądze, lepiej jest, żeby spłaty były bardziej rozłożone w czasie. Gdyby ministerstwo finansowało się głównie na krótki termin, musiałoby cały czas być obecne na rynku – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. To zaś osłabiałoby pozycję resortu względem inwestorów. Dziś to MF może wodzić rynek za nos, stwarzając wrażenie reglamentowania podaży obligacji.
Pieniądze, które dziś wyda resort na wykup, prawdopodobnie zobaczymy na najbliższym piątkowym przetargu bonów pieniężnych Narodowego Banku Polskiego. Ponad połowę wykupywanych bonów mają polskie banki i to od nich NBP na aukcjach co tydzień ściąga nadmiar płynnych środków. Według Marka Kaczora, dilera rynku długu w PKO BP, głównie z tego powodu wykup nie będzie miał wpływu na notowania na rynku długu. To, czego należy się teraz na nim spodziewać, to przedświąteczna „mała stabilizacja”.