Prezydent nie zablokował paktu fiskalnego, nie uzdrowił przemysłu i nie powstrzymał bezrobocia. Udaje mu się za to zwiększać obciążenia fiskalne dla klasy średniej i traci zaufanie rynków.

Decyzja sędziów ma walor symboliczny: drastycznie wysoka stawka dla osób zarabiających powyżej miliona euro rocznie miała przekonać wyborców skrajnej lewicy do kandydatury Hollande’a. Jej znaczenie ekonomiczne jest mniejsze: przy deficycie budżetowym wartym w 2012 r. 90 mld euro nowy podatek miał objąć 1,5 tys. osób i wnieść do kasy państwa 0,5 mld euro. Tyle że projekt okazał się bublem prawnym: zdaniem trybunału łamie on fundamentalną zasadę równości obywateli wobec prawa, bo nie uwzględnia całości dochodów gospodarstw domowych. I jest kolejnym przykładem łamania obietnic, które pozwoliły liderowi socjalistów zdobyć Pałac Elizejski.

– Hollande nie prowadzi już polityki lewicowej, tylko nie chce tego otwarcie powiedzieć, bo obawia się reakcji wyborców – uważa Francois Baroin, minister finansów za rządów Nicolasa Sarkozy’ego. Sztandarowy postulat zablokowania w Brukseli paktu fiskalnego, o ile nie będzie on uzupełniony „europejską inicjatywą na rzecz wzrostu”, okazał się pustosłowiem. W kraju Hollande nie znalazł środków na uruchomienie pakietu, który pozwoli zdynamizować francuską gospodarkę – w tym roku urośnie tylko o 0,1 proc. Bezrobocie za to rośnie – jego wskaźnik wynosi już 10,9 proc., najwięcej od 13 lat. Hollande utworzył odrębne „ministerstwo odrodzenia przemysłowego” z gwiazdą młodego pokolenia polityków – Arnaud Montebourg – na czele. Ale to nie zapobiegło redukcjom zatrudnienia, w tym 5,1 tys. u Air France i 9,5 tys. u Peugeota (udało się przekonać Arcelor- Mittal do utrzymania pieców we Florange w Lotaryngii).

Reklama

Hollande złamał obietnicę zaniechania podwyżki VAT, podobnie zresztą jak likwidacji wielu nisz fiskalnych, które uderzają w słabo zarabiających Francuzów. Łącznie w tym roku należności fiskalne wzrosną o 20 mld euro. Cel francuskiego rządu – sprowadzenie z 4,5 do 3 proc. PKB deficytu budżetowego między 2012 i 2013 rokiem – zostanie przez to tylko w 1/3 osiągnięty dzięki oszczędnościom państwa.

W szczególności obietnica ograniczenia presji fiskalnej dla przedsiębiorstw, aby powstrzymać przenoszenie produkcji za granicę, nie została dotrzymana: ulgi fiskalne dla małych firm inwestujących w badania i rozwój mają jedynie charakter symboliczny. Pod presją rynków finansowych Hollande musiał też mocno ograniczyć obietnice o charakterze socjalnym. Wiek emerytalny dla osób, które przepracowały 41 lat, został co prawda cofnięty z 62 do 60 lat, zaś minimalne uposażenie podwyższone z 1,5 do 1,6 tys. euro miesięcznie. Prezydent przeforsował także przepisy o przejmowaniu przez państwo pustostanów, a liczba nauczycieli w ciągu dwóch lat zostanie zwiększona o 43 tys. Jednak w odczuciu społecznym to posunięcia o charakterze kosmetycznym, bez wpływu na rzeczywiste warunki życia. – Bilans Hollande’a jest prawie zerowy – uważa Jean-Luc Melenchon, lider Frontu Lewicy.

Prezydent ma też kłopoty z wypełnieniem obietnic o charakterze obyczajowym czy cywilizacyjnym, w tym wprowadzenia małżeństw homoseksualnych, prawa do eutanazji oraz możliwości głosowania w wyborach lokalnych przez cudzoziemców, którzy legalnie mieszkają na terenie Francji od przynajmniej pięciu lat. Hollande dotrzymał natomiast słowa, jeśli idzie o wcześniejsze wycofanie francuskich wojsk z Afganistanu. Ale nad Sekwaną mało kto już o tym pamięta.