NBP nie podaje szczegółów, ale twierdzi, że liczba fałszerstw była podobna jak w 2011 r. To oznacza, że nasze pieniądze są fałszowane stosunkowo rzadko, bo w 2011 r. przestępcy wprowadzili do obiegu ok. 9,3 tys. podróbek banknotów i 6,5 tys. monet. Szacując z grubsza, jedna nielegalna moneta może się trafić na ok. 2 mln znajdujących się w obiegu. To wynik dużo lepszy niż w strefie euro, gdzie jedna fałszywka przypada na 100 tys. monet. Gorzej jest w przypadku banknotów. Bo mniej więcej co 128 tysięcy może się przytrafić falsyfikat. Ale i tu złoty wypada lepiej niż euro. Biorąc pod uwagę tylko dane EBC z drugiej połowy ubiegłego roku – jeden fałszywy banknot euro przypada na 53 tys. prawdziwych.
Liczba polskich fałszywek w 2012 r. nie wzrosła, choć warunki były sprzyjające. Łatwiej było je wprowadzać do obiegu szczególnie w czasie Euro 2012, kiedy w Polsce przebywały setki tysięcy zagranicznych gości.
Policyjne dane potwierdzają to, co szacuje NBP – liczba przestępstw związanych z fałszerstwami nie rośnie. W 2012 r. ujawniono 2391 przypadków produkcji fałszywych banknotów i monet. Rok wcześniej było ich 2419. Przestępstw, które polegały na próbie wprowadzania fałszywek do obiegu, było 2347, wobec 2389 rok wcześniej. Obie statystyki dotyczą pieniędzy, których nie udało się wprowadzić do obrotu.
Co jest najczęściej fałszowane? Z banknotów – stuzłotówki, a z monet – pięciozłotówki.
Reklama
Według NBP tak niewielka liczba fałszerstw w stosunku do wszystkich banknotów i monet w obiegu to zasługa stosowania zaawansowanych zabezpieczeń. Jakub Górka z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert zajmujący się systemami i instrumentami płatniczymi, dodaje, że drugi powód to szczelność obrotu. Banknoty są stale weryfikowane i przez bank centralny, i przez firmy, które na zlecenie banków komercyjnych liczą gotówkę.