Jednak na rynku złotego tematem numer jeden była decyzja RPP. Obniżka stóp procentowych o 50 bp zaszkodziła notowaniom złotego tylko na chwilę.

Po serii czterech obniżek o 25 bp Rada obniżyła w marcu stopy procentowe aż o 50 bp. Decyzja RPP jest zarówno zła, jak i dobra. Jest dobra dla gospodarki, gdyż wobec obecnej sytuacji makro ekspansja monetarna jest jak najbardziej uzasadniona, o czym wielokrotnie pisaliśmy. Oczywiście, lepiej byłoby, gdyby Rada nie dokonała feralnej podwyżki w maju ubiegłego roku, zaś jesienią zaczęła stopy obniżać szybciej, ale skoro te niefortunne decyzje zostały już podjęte lepiej było je skorygować większym ruchem niż iść w zaparte. Natomiast decyzja jest zła z metodologicznego punktu widzenia. Duży ruch powinien raczej zaczynać niż kończyć cykl obniżek, szczególnie kiedy na poprzednim posiedzeniu usuwa się z komunikatu zdanie sugerujące dalsze obniżki, co należało interpretować jako zapowiedź przerwy w cyklu.

Tymczasem Rada zrobiła dokładnie odwrotnie. Mając na uwadze historię decyzji z poprzedniego roku trudno oprzeć się wrażeniu, iż zmiany w polityce pieniężnej są w dużym stopniu przypadkowe. Komentarze na konferencji po posiedzeniu sugerują, iż Rada traktuje ten ruch jako pewne podsumowanie wcześniejszych obniżek. Oznacza to, iż z dużym prawdopodobieństwem czeka nas dłuższa przerwa w cyklu. Nie musi to jednak być koniec tego cyklu – sądzimy, iż szansa na obniżkę po kolejnej projekcji inflacji (w czerwcu) jest nadal znacząca. Decyzja RPP nie pozostała bez wpływu na złotego – stracił on dość znacząco w pierwszej reakcji, ale dość szybko większość tych strat odrobił. Notowania złotego zależą znacznie mocniej od czynników globalnych niż krajowych stóp.

Okoliczności globalne są natomiast mieszane. Z jednej strony mamy świetną koniunkturę na globalnych rynkach akcji, przeradzającą się w bańkę spekulacyjną. Z drugiej strony obserwujemy odpływ funduszy w kierunku dolara. Świetne dane z amerykańskiego rynku pracy (spadek stopy bezrobocia z 7,9 do 7,7%) umocnią tę tendencję, coraz większa ilość inwestorów może bowiem oczekiwać, iż Fed wycofa się z programu zakupu aktywów wcześniej niż sugerował do tej pory. W efekcie wpływ tych czynników na złotego niejako neutralizuje się i obserwujemy lekkie umocnienie polskiej waluty wobec euro i zarazem osłabienie względem dolara.

Reklama

W przyszłym tygodniu poznamy dane o inflacji za luty. Oczekujemy odczytu na poziomie 1,8% w skali roku, a zatem nieco wyżej niż w styczniu. Jednak odczyt za luty wiąże się ze zmianą wag, dlatego też jest on obarczony dodatkową niepewnością. Niższy odczyt mógłby sprzyjać spekulacjom, iż marcowy ruch Rady nie był ostatnim w cyklu.

Dla złotego kluczowe będą jednak inne czynniki, przede wszystkim to, jak na chłodno zinterpretowane zostaną dane z USA. Gdyby narastały spekulacje o szybszym wycofaniu QE3 byłoby to niekorzystne dla złotego. Podobnie zagrożeniem jest pierwsza sesja nowego parlamentu we Włoszech (piątek), która może rynkowi przypomnieć o problemie. Jeśli te zagrożenia nie zmaterializują się kurs złotego powinien być stabilny. W piątek tuż przed 16.00 euro kosztowało 4,1340, dolar 3,1850, frank 3,34 zaś funt 4,7580 złotego.