Oczywiście przy założeniu, że wielkość potrzeb pożyczkowych – dziś oceniana na łącznie 145 mld zł brutto – nie wzrośnie dzięki nowelizacji budżetu. Na razie MF zdołało zgromadzić środki na sfinansowanie ok. 70 proc. potrzeb, po maju – sądząc po planie podaży obligacji na ten miesiąc – może to być już blisko 80 proc.
To, że ministerstwo ma już tak dużo pieniędzy na spłaty starych obligacji i finansowanie deficytu, ma dwa skutki. Pierwszy – uodparnia MF na ewentualne zawirowania na rynku. Drugi – pozwala na podjęcie rynkowej gry z inwestorami w celu dalszego obniżenia kosztów obsługi długu. Analitycy wątpią, czy resort będzie teraz zwiększał podaż, wykorzystując obecne warunki rynkowe.

>>> Polecamy: Polskie obligacje: niższe rentowności pozwolą dofinansować politykę prorodzinną

– Jeśli deficyt budżetu nie wzrośnie, to 100 proc. potrzeb MF mogłoby bez wysiłku sfinansować już przed końcem sierpnia. Pytanie tylko, czy nie zechce podgrzać atmosfery, świadomie ograniczając podaż obligacji w wakacje. To mogłoby zwiększyć obroty na rynku wtórnym i jeszcze bardziej zepchnąć w dół rentowność. W takich warunkach bardziej opłacałoby się przeprowadzić kolejne emisje dopiero pod koniec września – mówi Arkadiusz Urbański, analityk Banku Pekao.
Reklama
W ubiegłym roku resort zakończył finansowanie na początku października. Zainteresowanie polskim długiem już wtedy było duże – ale nie tak, jak obecnie. Zagranica ma ponad 205 mld zł w obligacjach złotowych (to rekord), dwie trzecie z tego to papiery pięcio- i dziesięcioletnie. Rentowność tych pierwszych dziś wynosi 2,74 proc. i od początku roku spadła o niemal pół punktu procentowego. Rentowność dziesięciolatek to 3,18 proc. – o 0,6 pkt proc. mniej niż na początku roku.
Zdaniem Urbańskiego nawet nowelizacja budżetu, o jakiej mówi duża część ekonomistów, nie przekreśliłaby tego planu. Potrzeby pożyczkowe co prawda wzrosną, bo zwiększy się deficyt – ale nie będzie to na tyle duża kwota, by wstrząsnąć rynkiem. Rządowi z pomocą pospieszył już Narodowy Bank Polski, który deklaruje wpłatę ok. 5 mld zł z ubiegłorocznego zysku.
Maciej Popiel, diler rynku długu w PKO BP, szacuje, że przy nowelizacji rząd mógłby potrzebować dodatkowo 10 mld zł. – To nie jest dużo, biorąc pod uwagę wielkość ostatniego przetargu w kwietniu, kiedy to MF sprzedało papiery za ponad 11 mld zł – zauważa.
Ministerstwo Finansów cały czas stara się poszerzyć bazę nabywców polskich papierów. Przedstawiciele resortu zachęcają właśnie do kupowania polskich papierów inwestorów z krajów arabskich. Inny kierunek to Daleki Wschód, który niebawem będzie miał do wydania biliony nowo wydrukowanych jenów – bo taką operację zapowiedział Bank Japonii. Udział inwestorów z Bliskiego Wschodu i z Azji w strukturze emisji skarbowych obligacji denominowanych w obcych walutach wynosi w tym roku już ok. 14 proc. – w ubiegłym było to niewiele ponad 4 proc.

>>> Czytaj także: Polskie obligacje kuszą inwestorów: jesteśmy bliżej Francji niż Hiszpanii

Nadal jednak dominującą pozycję w strukturze długu zagranicznego mają gracze z Europy i USA. Ministerstwo szacuje, że nabywcy ze Stanów Zjednoczonych kontrolują około połowy emisji w złotych znajdujących się w rękach zagranicznych inwestorów.
Resort finansów chce poszerzyć bazę nabywców polskich papierów