Busometr, wskaźnik badany przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, a prognozujący nastroje i działania przedsiębiorców, cały czas idzie w górę. Obecnie wynosi 39,09 pkt. Dla porównania w I kw. kształtował się na poziomie 37,06 pkt, a w ostatnim kwartale 2012 r. osiągnął 34,47 pkt – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez dom badawczy Maison na zlecenie ZPP.
Nadal jednak wskaźnik oscyluje poniżej 50 pkt, co oznacza, że w nastrojach przedsiębiorców dużo jest pesymizmu. – Tak jest zresztą już od 2008 r. Mamy więc do czynienia ze stagnacją na rynku. To ma swoje odzwierciedlenie w planach firm, które ciągle są robione z dużą ostrożnością. Przedsiębiorcy chcą sobie zagwarantować przede wszystkim przetrwanie w biznesie – uważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

>>> czytaj też: Konta, karty płatnicze, ceny przelewów - fala podwyżek przybiera na sile

Wytłumaczeniem może być to, że przedsiębiorcy spodziewający się polepszenia koniunktury gospodarczej w ciągu najbliższych miesięcy ciągle pozostają w mniejszości. Zmian na lepsze oczekuje zaledwie 13 proc. z nich, czyli tylko o 2 pp więcej niż w I kw. Odsetek firm, w przekonaniu których sytuacja gospodarcza pozostanie bez zmian ,wynosi już natomiast 34 proc., czyli o 9 pkt proc. więcej niż na początku roku.
Reklama
– Ma to odzwierciedlenie przede wszystkim w inwestycjach, których przedsiębiorcy planują mniej niż jeszcze na początku roku – informuje Piotr Dybowski z Maison. W sumie 35 proc. firm zadeklarowało, że rezygnuje z planów w tym zakresie. W I kw. na taki krok zdecydowało się 32 proc. z nich. Jednocześnie spadła też liczba firm, które w najbliższych miesiącach zainwestują pieniądze w nowe projekty. Takie plany ma już tylko 39 proc. firm, z których tylko 7 proc. zamierza przeprowadzić znaczne inwestycje. Dla porównania kwartał temu nowe projekty planowało w sumie 46 proc. przedsiębiorców.
Jak zauważają eksperci, obecna niższa skłonność do inwestowania to nie tylko efekt braku optymizmu, ale też ukończenia przez wielu przedsiębiorców wcześniej zadeklarowanych przedsięwzięć.
Kto będzie w najbliższych miesiącach inwestował pieniądze? Jak wynika z raportu ZPP, największej aktywności pod tym względem należy oczekiwać wśród firm z sektora finansów i bankowości, motoryzacyjnego, edukacji, przemysłu tytoniowego oraz handlu. Wygląda więc na to, że tylko dwie branże utwierdziły się w przekonaniu, iż obecnie jest najlepszy czas na tego rodzaju decyzje. Mowa o motoryzacji i edukacji, które również na początku roku wykazywały największą gotowość do inwestowania. Nadal wśród deklarujących nowe projekty przeważają małe i średniej wielkości przedsiębiorstwa, działające na rynku krócej niż rok. – Młode firmy są jak dzieci, chcą wszystkiego spróbować. Starsze przeszły już nie jedno, przez co nabrały doświadczenia, dlatego z dużą rezerwą planują każde nowe działania – zaznacza Cezary Kaźmierczak. Dodaje, że obecnie prowadzone inwestycji zostały w dużej części zaplanowane wcześniej. To oznacza, że realizują one tylko przyjęty lata temu plan rozwoju.
Nie zmienił się też zakres planowanych inwestycji. Nadal polegać one będą na rozbudowie i unowocześnianiu mocy produkcyjnych. Wymaga tego zmieniająca się, choć powoli koniunktura w Polsce. Wiele firm planuje poza tym podbój zagranicznych rynków, a bez nowoczesnej infrastruktury, która pozwoli obniżyć koszty produkcji, konkurowanie na obcych rynkach nie jest już możliwe.
– W Browarze Kasztelan zwiększymy moce produkcyjne ponaddwukrotnie. Wartość szacowanej inwestycji to 187 mln zł. Rozbudowa zakończy się w 2014 r. – wyjaśnia Melania Popiel z Carlsberg Polska. Z kolei spółka Mokate przeznaczy blisko 10 mln zł w tym roku na rozwój swoich zdolności produkcyjnych w zakresie herbat. – W ciągu ostatniego roku polskie sklepy sprzedały ok. 21 tys. ton herbaty nierozpuszczalnej o wartości ok. 1,25 mld zł. Jest to o 1,6 proc. więcej w porównaniu z 2011 r. Taki obraz rynku jest decydującym czynnikiem przy określaniu kierunków rozwoju – podkreśla Sylwia Mokrysz, z zarządu Mokate.
Mniejsza skala inwestycji będzie miała swoje odzwierciedlenie w zatrudnieniu. Obecnie 13 proc. firm planuje je zwiększyć, czyli niemal tyle, ile jeszcze na początku roku, kiedy to taką deklarację złożyło 14 proc. firm. Wzrosła natomiast liczba przedsiębiorstw, które nie zamierzają przeprowadzać w tej sferze żadnych zmian. Ich odsetek stanowi 61 proc., wobec 53 proc. w I kw. roku.
– Dane te mogą akurat być pozytywnym sygnałem dla rynku pracy, świadczącym o tym, że zwolnień też nie będzie. Prawdopodobnie mamy do czynienia ze stabilizacją sytuacji w firmach – zauważa Piotr Dybowski.
Niestety pracownicy nie powinni też oczekiwać większych zmian w wynagrodzeniach. Do podniesienia płac szykuje się tylko 10 proc. firm, a do cięć 17 proc. W I kw. z zamiarem zwiększenia wynagrodzenia u swoich pracowników nosiło się 12 proc. przedsiębiorstw, a z ich obniżką 15 proc.
Podobnie jak w przypadku inwestycji największe zmiany w zakresie płac i zatrudnienia planują małe przedsiębiorstwa. Jeżeli chodzi o regiony kraju, to najwięcej pod tym względem zmienić się może w firmach z zachodniej i centralnej Polski, a patrząc na sektory gospodarki, to prym wieść będą usługi. Zapewne jest to związane ze zbliżającymi się wakacjami. Hotelarze, właściciele punktów gastronomicznych szukają dodatkowych rąk do pracy spodziewając się najazdu turystów nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Ciągle też pracowników poszukuje handel, co jest związane z rozwojem sieci handlowych na polskim rynku oraz budową przez nie własnych centów dystrybucyjnych.