Widmo zalania giełdy przez ponad 17 mln akcji przydzielonych pracownikom nieodpłatnie podczas debiutu JSW w 2011 r. i dopuszczonych od dziś do obrotu negatywnie wpływa na wycenę spółki już od kilku tygodni. Sięgający 14,5 proc. kapitału firmy pakiet stanowi bowiem aż 33 proc. walorów pozostających w wolnym obrocie. Wciąż 55 proc. akcji spółki pozostaje w rękach Skarbu Państwa.
To, w połączeniu ze spadającymi cenami węgla koksowego, spowodowało, że cena akcji JSW pod koniec czerwca zjechała do rekordowych 60 zł. W piątek na zamknięciu giełdy inwestorzy płacili za nią 65,40 zł (spadek o 1,4 proc. w stosunku do czwartku). Dwa lata temu górniczy gigant wchodził na giełdę po 136 zł za papier. Ponieważ jednak górnicy swoje pakiety akcji dostali, analitycy obawiają się, że duża część z nich zdecyduje się na sprzedaż mimo spadku ceny.
– Pokusa pozbycia się pakietu może być duża, zwłaszcza w okresie wakacyjnym – mówi Maciej Hebda, analityk Espirito Santo Investment Bank.
Najwięcej, bo 382 akcje, dostali pracownicy z ponad 24-letnim stażem – dziś są warte blisko 25 tys. zł. Część z nich może już nie pracować w spółce i dla nich możliwość uzyskania sporej gotówki będzie szczególnie atrakcyjna.
Reklama
Najmniejszym pakietem, siedmiu akcji, dysponują pracownicy, których staż pracy nie przekroczył jednego roku w chwili ich przyznawania. Akcje zainkasowały też osoby, które do JSW trafiły przy akwizycji kilku spółek. W sumie rozdano ponad 17 mln walorów.
Niektórzy analitycy zwracają uwagę, że wielu z nich nie może liczyć na uzyskanie bardzo dużych kwot i będą skłonni poczekać. Łukasz Prokopiuk z DM IDM spodziewa się dużych obrotów w poniedziałek, ale jego zdaniem kurs JSW nie powinien znacząco się obniżyć. – Maksymalnie to będzie kilkuprocentowy spadek, ale zdecydowanie poniżej 5 proc. – szacuje ostrożnie analityk.
Paweł Puchalski, szef biura analiz BZ WBK, zwraca uwagę, że dotychczas rzeczywisty wpływ dopuszczenia akcji pracowniczych na giełdę był mniejszy od wcześniejszych szacunków. Przykładem może być Bogdanka, gdzie po uwolnieniu pracownicy dość ostrożnie wyprzedawali akcje. – Górnicy nie tak chętnie go chcą pozbywać się „sreber rodowych”. Najczęściej pracują w spółce od lat i związani są z nią emocjonalnie – uważa analityk.
Zdaniem Prokopiuka do sprzedaży akcji nie zachęca niski kurs giełdowy spółki, który jest wynikiem pogorszenia koniunktury i spadku cen węgla. – Stawki transakcyjne wynoszą 145 dol. za tonę, a spotowe tylko 130 dol. za tonę. To są poziomy, przy których zamyka się kopalnie – argumentuje Prokopiuk i dodaje, że z tego powodu w drugim półroczu JSW będzie generować straty, a wynik netto może zjechać poniżej zera.
Hebda zgadza się, że przed JSW ciężkie miesiące. – Strata w drugim półroczu jest bardzo prawdopodobna. Nie widzę szans na odbicie cen węgla. Słaby popyt powiązany z rosnącą podażą węgla z Australii może spowodować, że ceny na czwarty kwartał mogą jeszcze spaść – ocenia ekspert Espirito Santo.
Właściciele akcji JSW nie mogą liczyć na szybkie odbicie kursu spółki. I to nawet gdyby doszło do oczekiwanego przez zarząd wzrostu cen węgla do 150–200 dol. za tonę. – Zgodnie z moim modelem wyceny spółki przy założeniu, że w długim terminie utrzyma się cena 150 dol., kurs akcji powinien się kształtować na poziomie 47 zł, a przy 200 dol. – wynosić maksymalnie 94 zł za walor – analizuje Paweł Puchalski.
Sytuację obserwuje zarząd spółki z Jarosławem Zagórowskim, szefem koncernu, na czele. Zgodnie z prawem kierownictwo nie może sugerować pracownikom, co mają zrobić z akcjami. – Informujemy załogę na bieżąco, jakie prawa im przysługują. Od 8 lipca mogą sprzedawać akcje, ale to nie oznacza, że mają taki obowiązek – mówi Tomasz Siemieniec z zespołu prasowego JSW.