Sprzątanie bałaganu w ustawie śmieciowej
W ramach planowanej nowelizacji ustawy śmieciowej posłowie chcą m.in. ograniczyć kompetencje radnych. Ich zdaniem zbyt często paraliżują prace gmin nad ustaleniem stawek za wywóz odpadów.
W Biurze Analiz Sejmowych gotowa jest już ekspertyza, w oparciu o którą zaproponują własne poprawki do ustawy śmieciowej. – Najlepiej byłoby zebrać wszystko w całość i wspólnie z Ministerstwem Środowiska przygotować jeden projekt rządowy nowelizujący ustawę. W razie czego pozostaje nam ścieżka poselska – mówi DGP poseł Tadeusz Arkit z PO, przewodniczący podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami.
Dotychczasowe zapowiedzi rządu odnośnie do zmian w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach były dość enigmatyczne. – Wraz z prezentacją raportu w połowie września zostanie także określone, czy zmiany nastąpią w wyniku nowelizacji ustawy, czy rozporządzenia – poinformował DGP Paweł Mikusek, rzecznik Ministerstwa Środowiska.
Propozycje mają dotyczyć m.in. egzekwowania przez gminy należności z tytułu gospodarki śmieciowej.
>>> Czytaj też: Skokowy wzrost stawek śmieciowych jednym z powodów wzrostu inflacji
Parlamentarzyści zamierzają przede wszystkim uszczuplić kompetencje radnych gminnych w zakresie ustalania stawek opłat za wywóz śmieci. Ich zdaniem należy ograniczyć inicjatywę uchwałodawczą w tym zakresie wyłącznie do organów wykonawczych gminy (wójt, burmistrz lub prezydent miasta). Miałoby to powstrzymać radnych przed zgłaszaniem nierealnych, populistycznie niskich stawek, zwłaszcza w okresie wyborczym. Kolejnym argumentem za tym rozwiązaniem jest to, że rada nie uczestniczy w bieżącym administrowaniu systemem gospodarowania odpadami komunalnymi, a więc może mieć nierzetelne dane.
Dodatkową zaporą ma być prawne zobowiązanie rady do uchwalania zbilansowanych stawek opłat, aby gmina ani nie zarabiała na systemie, ani nie dopłacała do niego. – Przed wdrożeniem systemu baliśmy się, że gminy ustalą zbyt wysokie stawki. Ale teraz się okazuje, że radni, chcąc przypodobać się wyborcom, proponują takie stawki, przy których gmina musiałaby do systemu dopłacać. Trzeba z tym skończyć – mówi DGP jeden z posłów.
Warszawski radny Dariusz Figura (PiS) uważa, że pozbawianie radnych inicjatywy uchwałodawczej nie jest dobrym pomysłem. – Przykład Warszawy i dyskusji wokół stawek opłat pokazał, że to czasem radni, a nie organy wykonawcze mają rację – mówi. Ale już pomysł zobowiązania prawnego rady do ustalania zbilansowanych stawek uważa za sensowny. – Gmina nie może ani zarabiać, ani dokładać do systemu ze środków przeznaczonych na inne cele – przypomina radny.
>>> Czytaj też: Ustawa śmieciowa: pierwsze kary za uchybienia gmin
Pojawić się mają także ułatwienia dla samorządów. Jeśli gmina podejmie uchwałę o ustaleniu nowych stawek opłat, nie spowoduje to automatycznego wygaśnięcia deklaracji o wysokości opłaty, którą mieszkańcy składali wcześniej w urzędzie (obecnie zmiana stawek opłat powoduje konieczność złożenia nowych deklaracji).
Zdaniem posłów doprecyzowania wymaga też kwestia dostępu gminy do niektórych danych o mieszkańcach. Przez niejednoznaczne przepisy gminy nie zawsze mogą uzyskać dane niezbędne np. do weryfikacji złożonych deklaracji. Chodzi o informacje z rejestru mieszkańców, indywidualne dane o ilości wody dostarczonej do nieruchomości (pozyskane w przedsiębiorstwie wodociągowo-kanalizacyjnym) oraz te z ewidencji podatkowej nieruchomości.
Pojawić się może dodatkowy obowiązek dla samorządów – sporządzanie corocznych, zestandaryzowanych raportów dotyczących stanu gospodarki odpadami komunalnymi. Analizy musiałyby też powstawać przy każdym projekcie uchwały zmieniającym stawki opłat. Takie rozwiązanie samorządom podoba się już mniej.
>>> Czytaj też: Warszawa: przetarg śmieciowy może być kontynuowany