Rząd w Londynie zatwierdził dziś kontrakt na budowę pierwszej od 20 lat nowej elektrowni atomowej.

Decyzja jest kontrowersyjna, nie tylko ze względu na powrót do energetyki atomowej, lecz również jej koszt. Sama budowa ma kosztować 16 miliardów funtów. Brytyjski rząd gwarantuje też inwestorom dwukrotnie wyższą cenę za jeden megawat niż w innych sektorach energetyki. Tłumaczy jednak, że jest to i tak o wiele tańsza forma energii odnawialnej niż elektrownie wiatrowe i słoneczne.

>>> Czytaj też: Polski atom: MG przyjęło Program polskiej energetyki jądrowej

Jeszcze większe opory budzi prywatny i międzynarodowy charakter inwestycji. Elektrownię wybuduje francuski koncern EDF, przy udziale dwóch wspólników z Chin. Ale jak podkreśla profesor polityki energetycznej z Uniwersytetu w Oxfordzie Dieter Helm, "żadna z tych firm nie jest w pełni prywatna. 85 proc. udziałów w EDF posiada rząd francuski, obie chińskie firmy są spółkami skarbu państwa, a brytyjski rząd jest gwarantem cen i zapewnia część kapitału."

Reklama

Nowa elektrownia powstanie na wybrzeżu, w Hinkley Point na południowo-zachodnich krańcach Anglii, w miejscu, gdzie działa już siłownia nuklearna poprzedniej generacji.

>>> Polecamy: Energia atomowa w Polsce: trudno o pieniądze na atomowe inwestycje