Już dawno temu pesymiści mówili, że bezrobocie wzrośnie, gdy maszyny tkackie zastąpią człowieka w pracach wykonywanych ręcznie. Rację jednak mieli optymiści, którzy powtarzali, że przy obniżeniu kosztów produkcji firmy się bogacą, a kto ma dużo pieniędzy, ten je wydaje i stwarza popyt na różne przedmioty czy usługi. I pobudza gospodarkę.

Tym razem na dłuższą metę świat znów może zyskać, ale na krótką metę wielu ludzi straci - sugeruje „The Economist”. Zagrożeni bezrobociem mają być według tygodnika telemarketerzy, księgowi, sprzedawcy detaliczni, a nawet piloci. „The Economist” twierdzi, że o posadę nie muszą się natomiast martwić ci, którzy w pracy mają do czynienia z emocjami i stosunkami międzyludzkimi. W tym kontekście wymienia m.in.: trenerów sportowych, dentystów i instruktorów jogi.

>>> Polecamy również: "The Economist" zaprasza Bułgarów i Rumunów na Wyspy i chwali Polaków