"Zsumowany ostatni znany obrót firmy, których upadłość ogłoszono wynosił ok. 1,1 mld zł, a zatrudnienie ok. 3,1 tys. osób (według ostatnich dostępnych danych)" – czytamy w komunikacie.

- Wzrost PKB w ubiegłym roku według wstępnych szacunków wyniósł 1,6 proc. (za GUS), stąd trudno oczekiwać w tym roku radykalnej zmiany liczby upadłości, a raczej powrót do poziomu z lat 2010-2012 - powiedział członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes (odpowiedzialny za ocenę ryzyka) Tomasz Starus.

Zaznaczył, że jest to wciąż dwukrotnie wyższa liczba upadłości niż pięć lat temu, a wtedy mała liczba upadłości polskich firm w styczniu 2009 roku była efektem wysokiego, ponad 5-procentowego wzrostu PKB w roku 2008.

- Powrót do wzrostu gospodarczego na poziomie min. 4-5 proc. wydaje się więc niezbędny do tego, aby jednoznacznie odwrócił się także trend w kondycji przedsiębiorstw wyrażony liczbą ich upadłości. Obecnie mamy raczej fazę zbliżoną do przeczekania, ewentualnie umiarkowanego optymizmu ale jeszcze nie jednoznacznej poprawy kondycji biznesu jako całości - dodał członek zarządu Euler Hermes.

Reklama

Porównując styczeń 2014 do stycznia ubiegłego roku różnica w liczbie upadłości jest znaczna, ale w kolejnych miesiącach powinna się ona zacierać, stwierdza Euler Hermes. W ubiegłym roku liczbę tę zawyżały w I kwartale problemy eksporterów, zwłaszcza wyrobów przemysłowych, którzy już od drugiego kwartału radzili sobie stosunkowo lepiej.

- Wpływ na aktualne wyniki miała również łagodna aura w dwóch ostatnich miesiącach 2013 roku, pozwalająca na kontynuowanie wielu prac. Dzięki temu później zaczął się zwyczajowy okres zimowego spowolnienia w budownictwie, także w kwestii rozliczeń pomiędzy firmami. Mimo to nie można sytuacji określać już mianem przełomu. Wciąż zakres prac i zamówień w budownictwie na kolejne miesiące jest niesatysfakcjonujący, a ubiegły rok oznaczał spadki nie tylko liczby oddanych mieszkań i rozpoczynanych budów nowych, ale także ograniczenie ilości wydawanych decyzji na ich budowę (za GUS – o 16 proc. mniej niż rok wcześniej) - ocenił dyrektor analiz branżowych Euler Hermes Collections Michał Modrzejewski, cytowany w komunikacie.

Nie zapowiada to więc jeszcze zwiększenia popytu na materiały budowlane do poziomu sprzed kilku lat, co pozwalałoby dystrybutorom materiałów budowlanych podnieść swoje marże i powrócić do rentowności obrotu. Wzrost sprzedaży w końcówce ubiegłego roku wynikał przede wszystkim czynników podatkowych (koniec ulgi).

- Ożywienie (a raczej koniec regresu w popycie wewnętrznym od III kwartału ub. roku) wciąż jest na tyle płytkie, że wiele firm ma kłopoty ze zobowiązaniami liczonymi w kwotach, które w czasach lepszej koniunktury gospodarczej – chociażby 5-6 lat temu nie były żadnym problemem - podsumował prezes Euler Hermes Collections Maciej Harczuk.

>>> Unilever i Polpharma zapowiedziały firmom reklamowym i PR-owym, że jeśli chcą podpisywać z nimi kontrakty, to na zapłatę będą musiały poczekać dużo dłużej, niż przewiduje to prawo. Rynek reklamowy się buntuje.