Odchodzący ministrowie postanowili zrobić swoim podwładnym prezent na pożegnanie. Na przykład były minister rolnictwa do styczniowej pensji jednego ze swoich sekretarzy dodał bonus – ćwierć miliona koron, czyli około 40 tys. zł. Tajemniczy urzędnik (dziennikarzom nie udało się ustalić jego tożsamości) stał się rekordzistą, jeśli chodzi o wysokość jednorazowych premii. Czym sobie na to zasłużył? Tego odchodzący minister nie zdążył już wyjaśnić.

Kończący pracę minister rozwoju tylko w styczniu rozdał swoim pracownikom w postaci nagród blisko 700 tys. koron, czyli 103 tys. zł. On jednak już twardo bronił swojej decyzji. Ponoć premie otrzymali ci, którzy włączyli się w przygotowanie dokumentu, na podstawie którego będzie przebiegać korzystanie z funduszy unijnych w latach 2014–2020. Poza tym, jak tłumaczył, większość pieniędzy poszła z kasy europejskiej – jako wynagrodzenie za pomoc techniczną – więc nie ucierpiały na tym pieniądze publiczne. Ponadto, w odróżnieniu od swojego kolegi z resortu rolnictwa (który dał tylko jednemu), minister rozwoju pomyślał o wielu osobach, więc pojedyncze premie nie były już tak wysokie. Najwyższe miały równowartość 5 tys. zł.

Z kolei szef resortu finansów jednemu ze swoich zastępców, Evie Anerovej, która przyszła wraz z nim do ministerstwa (wcześniej pracowała jako doradca przy jego kampanii przed wyborami prezydenckimi), co miesiąc do pensji wynoszącej 87 tys. koron (13 tys. zł) dodawał premię w wysokości 70 tys. koron (10 tys. zł).

Rekordowej nagrody w rolnictwie nie dało się cofnąć. Sprawnie zadziałał jedynie minister środowiska, który zablokował 300 tys. koron na noworoczne nagrody (ok. 50 tys. zł). – Nagrody przyznaje się w cyklu kwartalnym – tłumaczył. I dodał, że to już on będzie oceniał pracowitość i efektywność swoich ludzi. Koronnym argumentem jednak było to, że trzeba oszczędzać.

Reklama

Styczniowe finansowe ekscesy ministrów mogą dziwić, bo tworzyli oni rząd ekspertów. Byli we władzy zaledwie pół roku. Prezydent powołał ich po dymisji poprzedniego premiera, który odchodził w atmosferze skandalu korupcyjnego. Ponieważ nie uzyskali wotum zaufania w Sejmie, więc ustąpili miejsca nowemu gabinetowi wybranemu w przedterminowych wyborach. Ale krótki czas nie przeszkodził, by wydać miliony koron na premie.

Teraz, na co wskazują pierwsze kroki nowych ministrów, urzędników czeka zaciskanie pasa.