W czasie gdy szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton rozmawiała wczoraj w Kijowie o wsparciu ukraińskiej gospodarki, Rosja ustami premiera Dmitrija Miedwiediewa kwestionowała legitymację nowych władz i ostrzegała, że nie będzie się bezczynnie przyglądała, jeśli życie jej obywateli będzie zagrożone.

Unia Europejska, która była krytykowana w Kijowie za zbyt późne objęcie sankcjami reżimu Wiktora Janukowycza, teraz próbuje się rehabilitować. Według wysokiego rangą urzędnika Komisji Europejskiej Bruksela rozmawia ze Stanami Zjednoczonymi, Japonią, Chinami, Kanadą i Turcją o skoordynowaniu pomocy dla Ukrainy, zaś francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius powiedział, że sprawa międzynarodowej konferencji darczyńców jest obecnie omawiana i powinno się to wyjaśnić w najbliższych dniach.

Jak podało ukraińskie ministerstwo finansów, w ciągu najbliższych dwóch lat kraj będzie potrzebował zagranicznej pomocy w wysokości 35 mld dol., przy czym sześć miliardów to długi, które Kijów musi spłacić jeszcze w tym roku. W związku z odwróceniem się sytuacji na Ukrainie już w zeszłym tygodniu przekazanie obiecanej wcześniej pomocy finansowej wstrzymała Rosja.

>>> Rewolucja na Ukrainie to dopiero wstęp do wejścia na trudną drogę reform, a decyzje parlamentu niewątpliwie mają cechy zamachu stan. Przeczytaj wypowiedzi ekspertów

Majdana Miedwiediewa jest przewrotem zbrojnym

Reklama

Wśród potencjalnych uczestników konferencji na temat Ukrainy nie jest wymieniana Rosja, bo ta wobec sąsiada ma najwyraźniej inne plany. – Legitymacja całego szeregu organów władzy, które funkcjonują, budzi wielkie wątpliwości. Niektórzy nasi zachodni partnerzy mają odmienne zdanie. Ale fakt, że to, co było w istocie przewrotem zbrojnym, ludzie określają jako legalne, jest pewnego rodzaju pomieszaniem pojęć – oświadczył wczoraj Miedwiediew. Skrytykował też Zachód za poparcie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich 25 maja.

Była to najostrzejsza jak do tej pory reakcja Rosji na wydarzenia na Ukrainie, szczególnie że wzmocniły ją ostrzeżenie o możliwym zagrożeniu dla rosyjskich interesów i życia mieszkających w tym kraju Rosjan oraz wezwanie na konsultacje ambasadora w Kijowie. Przypomnijmy, że obawy o losy obywateli Rosji posłużyły Moskwie za pretekst do interwencji w Osetii Południowej w 2008 r., która zakończyła się faktycznym oderwaniem tego terytorium od Gruzji.

Listy gończe za głównymi graczami w państwie

Tymczasem wciąż niejasne jest miejsce pobytu obalonego prezydenta, za którym tymczasowe władze wydały list gończy. Jak powiedział p.o. minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow, Janukowycz po raz ostatni widzialny był w niedzielę w miejscowości Bałakława na Krymie, dokąd przyleciał helikopterem. Opuścił jednak prywatną rezydencję i wraz z jednym ze swoich współpracowników oraz grupką ochroniarzy udał się samochodem w nieznanym kierunku. Awakow poinformował też, że przeciwko Janukowyczowi i innym osobom odpowiedzialnym za tłumienie demonstracji formalnie wszczęte zostało postępowanie karne.

Według najnowszych – podanych wczoraj przez ministerstwo zdrowia – danych podczas rewolucji, która doprowadziła do obalenia Janukowycza, zginęło 88 osób, choć najprawdopodobniej nie jest to jeszcze ostateczny bilans, gdyż los wielu osób pozostaje nadal nieznany.

>>> Były bankrut wzywa do zorganizowania światowej konferencji poświęconej finansowaniu Ukrainy. Czytaj więcej o pomyśle Grecji.