Moskwa w ten sposób zareagowała na ostatnie wydarzenia w Doniecku, gdzie w trakcie ulicznych zamieszek wiele osób zostało rannych, a co najmniej jedna straciła życie.

Rosyjscy dyplomaci wyrazili oburzenie wydarzeniami w Doniecku. Oskarżyli o stosowanie przemocy wobec prorosyjskiej ludności Ukrainy bandy nacjonalistów, które działają pod parasolem władz w Kijowie. „Rosja zdaje sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności za życie rodaków mieszkających na Ukrainie i przyznaje sobie prawo wzięcia ich pod ochronę” - można przeczytać w oświadczeniu MSZ. Według różnych źródeł, na granicy rosyjsko-ukraińskiej od kilku dni trwa wzmożony ruch rosyjskich wojsk. Światowe, w tym ukraińskie, agencje twierdzą, że w rejonach przygranicznych może stacjonować do 80 tysięcy rosyjskich żołnierzy i kilkaset pojazdów opancerzonych, w tym czołgów.

>>> Czytaj też: Już za późno na groźby Merkel? To Schroeder uzależnił Niemcy od rosyjskiego gazu

1 marca Rada Federacji - izba wyższa rosyjskiego parlamentu - przyznała prezydentowi Władimirowi Putinowi prawo do wprowadzenia rosyjskiej armii na terytorium Ukrainy. Jednocześnie wczoraj deputowany Dumy Państwowej Leonid Słucki w wywiadzie dla rozgłośni Echo Moskwy przyznał, że rosyjscy żołnierze działają już na Krymie. Od prawie dwóch tygodni znaczna część rosyjskiej armii jest zaangażowana w nieplanowane manewry. Obecnie na poligonach ćwiczą oddziały powietrzno-desantowe, wojska obrony powietrznej i piechota zmechanizowana.

Reklama

>>> Polecamy: Były szef WSI: Przejęcie Krymu i wschodniej Ukrainy to niejedyny cel Putina