Z danych Brukseli wynika, że było ich ponad 2 300. To wzrost w porównaniu z 2012 rokiem o prawie 4 procent. Wycofywanych produktów jest coraz więcej, ale - jak mówił komisarz do spraw ochrony konsumentów Neven Mimica - nie ma powodów do obaw.

- Niektórzy mogą pomyśleć, że niebezpiecznych produktów jest coraz więcej. Te dane pokazują, że lepsza jest ich wykrywalność, lepsze monitorowanie rynku i lepsza wymiana informacji między krajami - dodał komisarz.

Towary były zgłaszane za pomocą systemu RAPEX, blisko połowę informacji zgłosiło pięć krajów unijnych:Węgry, Niemcy, Hiszpania, Bułgaria i Wielka Brytania. Członkowie UE biorą coraz bardziej czynny udział w eliminowaniu zagrożeń ze swoich rynków, w porównaniu z 2012 rokiem grupa takich państw zwiększyła się o ok. jedną trzecią.

>>> Zobacz mapę zarobków w Polsce. Średnie wynagrodzenia we wszystkich powiatach [grafiki]

Reklama

Polskie produkty w gronie 2300 niebezpiecznych

Zadaniem systemu RAPEX jest szybkie rozpowszechnianie informacji o potencjalnie niebezpiecznych produktach, które są wycofywane z rynku, takich jak odzież dziecięca, zabawki i urządzenia elektryczne. Wraz z publikacją najnowszego raportu w Komisji Europejskiej zorganizowano wystawę, na której zaprezentowano wadliwe i szkodliwe produkty. Znalazł się na niej między innymi wózek wyprodukowany w Polsce z wadliwymi hamulcami.

- Proszę sobie wyobrazić sytuację - w metrze, w autobusie otwierają się drzwi i wózek może łatwo wyjechać - powiedziała Polskiemu Radiu Ewelina Więcławska z Komisji Europejskiej. Ponadto, by zwolnić hamulec, trzeba podnieść wózek do góry i dziecko może łatwo wypaść z wózka.

Na liście wycofanych produktów z unijnego rynku na pierwszym miejscu znalazły się ubrania, tekstylia i różnego rodzaju dodatki - prawie 25 procent. Zawierały one między innymi substancje chemiczne albo stwarzające ryzyko uduszenia z powodu kroju. Także zabawki dla dzieci stanowiły 25 procent wadliwych towarów. Oprócz toksycznych barwników zawierały też zbyt małe elementy, którymi dzieci mogą się udusić. Następnie na liście znalazły się sprzęt elektroniczny i kosmetyki. Najwięcej, bo prawie 64 procent wadliwych towarów importowanych było do Unii z Chin.

>>> Komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia ostrzegł, że ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw mogą zostać uznane za nielegalną pomoc publiczną.