Od lipca zasiłki i dodatki na dzieci dla niepracujących będą przyznawane dopiero po trzech miesiącach od przyjazdu do Wielkiej Brytanii.

Już od stycznia wprowadzono zasadę 3-miesięcznego oczekiwania na zasiłek mieszkaniowy i na zapomogę dla poszukujących pracy - jak na Wyspach nazywa się zasiłek dla bezrobotnych.

Obecnie ta nazwa przestanie być eufemizmem i nabierze praktycznej wymowy. Bezrobotni z innych państw Unii utracą bowiem przywilej darmowego tłumacza w urzędzie pracy i będą musieli dowieść, że ich angielski rzeczywiście pozwala im na jej poszukiwanie.

Jeśli okaże się za słaby, dostaną pół roku na naukę języka. Premier David Cameron podkreśla, że Wielka Brytania nie ma nic przeciwko imigrantom szukającym tam pracy, ale przestanie być rajem zasiłkowym dla szukających łatwego życia.

Reklama

Rzecznik Ministerstwa Skarbu powiedział, że rząd wyrównuje szanse dla wszystkich - Brytyjczyków i przyjezdnych, a system zasiłków ma zachęcać do pracy. Londyn pozostaje w konflikcie z Komisją Europejską w kwestii dostępu do zasiłków dla imigrantów.

Dotyczy to również tak zwanego "testu rezydencji". Ma on ustalić, czy imigrant ma podstawy, żeby mieszkać akurat w Wielkiej Brytanii, jeśli nie posiada tam pracy, mieszkania, więzów rodzinnych i środowiskowych, znajomości języka i kultury.

>>>Czytaj również: UE ma nową listę Rosjan, których dotkną sankcje wizowe