Według najnowszych danych Centralnego Biura Statystycznego (SSB) norweski rynek pracy powiększył się w ubiegłym roku o 30 tys. etatów. 24,5 tys. z nich trafiło w ręce cudzoziemców. Prawie połowa nowych stanowisk została obsadzona przez obywateli środkowoeuropejskich członków Unii Europejskiej. W tej grupie dominują Polacy, którzy od lat stanowią w Norwegii najliczniejszą grupę cudzoziemców.

Jak wynika ze statystyk SSB, tylko w ubiegłym roku liczba Polaków zwiększyła się o 7,3 tys. osób i sięga 84 tys. (to oficjalne dane, według polskiego konsulatu w Oslo liczba ta może przekraczać 100 tys.). Szwedów, drugiej co do ilości grupy cudzoziemców, jest 37 tys. Norwegia jest jednym z najpopularniejszych kierunków wśród polskich emigrantów.

>>> Czytaj także: Polacy są bardzo otwarci na zmianę pracy. Ale mnóstwo osób zmieniłoby też zawód

Branże: budownictwo, rolnictwo, przemysł czy usługi

Reklama

– Norwegowie nie są zainteresowani pracą w niektórych branżach, takich jak budownictwo, rolnictwo, przemysł czy usługi. To z kolei powoduje, że stały się one zależne od pracowników z zewnątrz – tłumaczy Agnieszka Kowalcze, dyrektor Skandynawsko-Polskiej Izby Gospodarczej.

Wpływ na rosnące znaczenie pracowników z zagranicy ma także postępujące starzenie się norweskiego społeczeństwa. W opinii miejscowych demografów w 2060 r. liczba Norwegów, którzy ukończyli 70. rok życia, podwoi się i osiągnie 20 proc. całkowitej liczby obywateli. W 2100 r. na emeryturze ma przebywać co trzeci Norweg.

Demografia w połączeniu z małą elastycznością norweskich pracowników otwierają ogromne możliwości przed Polakami, zwłaszcza że ci na rynku pracy nie wybrzydzają. Według ubiegłorocznego badania „Polakker i Norge”, przeprowadzonego przez portal MojaNorwegia.pl, ponad połowa naszych rodaków przebywających w Norwegii para się pracą fizyczną i budowlanką. Polacy dobrze odnajdują się także w gastronomii, transporcie, administracji i edukacji.

>>> Czytaj także: Znamy wysokość płacy minimalnej. W przyszłym roku wzrośnie do 1750 zł

Norwegia: chłonny rynek pracy i śladowe bezrobocie

Specjaliści ostrzegają jednak, że w najbliższym czasie w popycie na pracowników mogą być duże zmiany. – Branża budowlana w ostatnich miesiącach wyhamowała, rynek się nasycił i nie ma już miejsca dla pracowników bez konkretnego doświadczenia. Potrzebni są specjaliści. Popularna jest zwłaszcza branża IT i sektor zdrowia – przekonuje Agnieszka Kajka z portalu MojaNorwegia.pl. Szanse otwierają się także przed inżynierami i specjalistami z zakresu produkcji i przetwórstwa. – Prężnie rozwija się branża związana z wydobyciem i przetwórstwem ropy i gazu. Bardzo perspektywiczne są także sektory energii odnawialnej i stoczniowy – zapewnia Agnieszka Kowalcze.

Plusy Norwegii to chłonny rynek pracy i śladowe bezrobocie (utrzymuje się na poziomie 3,5 proc.), ale przede wszystkim wysokie zarobki. Nawet osoby pracujące w prostych zawodach mogą liczyć na roczny przychód o równowartości ponad 200 tys. zł. To, nawet przy uwzględnieniu wysokich kosztów utrzymania, robi na imigrantach z Polski ogromne wrażenie. – Przez trzy lata pracy w wykończeniówce zarobiłem na spłacenie kredytu mieszkaniowego zaciągniętego w Polsce. U nas byłoby to niemożliwe. Teraz zastanawiam się nad rozpoczęciem własnej działalności i chcę ściągnąć do siebie rodzinę – mówi Krzysztof, od kilku lat mieszkający i pracujący w Oslo.

Na taki krok w przyszłości może się decydować coraz więcej przybyszów znad Wisły. – Norwegia w oczach Polaków, którzy tu przyjeżdżają, postrzegana jest jako stabilny i bezpieczny kraj – przekonuje Agnieszka Kowalcze, która w emigracyjnym trendzie wypatruje długofalowych efektów. – Coraz częściej Polacy mieszkający w Norwegii decydują się na założenie działalności gospodarczej, a polskie firmy – swoich oddziałów.

Norwescy konserwatyści są przeciwni imigracji

Wzrost zainteresowania Norwegią ze strony Polaków nie wszystkim się podoba. Z dystansem na rosnące znaczenie polskich gastarbeiterów patrzą norwescy konserwatyści. Kilka miesięcy temu rzecznik rządowej Partii Postępu (FrP) Mayzar Keshvari stwierdził w rozmowie z DGP, że polscy i litewscy imigranci coraz częściej ściągają do siebie rodziny, co z kolei obciąża publiczną infrastrukturę, np. przedszkola.

Jak wskazują dane, obciążenie nie jest aż tak wielkie. Według danych SSB 72 proc. przyjezdnych z Europy Wschodniej w wieku 15–74 lata ma stałe zatrudnienie. Imigranci ze wschodniej Europy na tym tle wypadają lepiej od samych Norwegów, dla których wskaźnik wynosi 69,5 proc. W tyle zostawiamy także imigrantów z Azji (55,2 proc.) i Afryki (41,9 proc.).

Bogaci dzięki ropie

Norwegia to jeden z najbogatszych krajów na świecie. Wysoką stopę życiową jej mieszkańcy zawdzięczają sektorowi naftowemu, który rozwija się od lat 60. Zyski z przemysłu wydobywczego pozwalają utrzymać bogaty system świadczeń socjalnych i stawić czoła kryzysom finansowym, które w ostatnich latach zachwiały większością europejskich gospodarek. Do skandynawskiego kraju Polaków przyciągają m.in. wysokie zarobki.

Budowlaniec, pielęgniarka czy pracownik administracji mogą liczyć na miesięczne wynagrodzenie rzędu 20 tys. zł. Wysokie zarobki idą jednak w parze z wysokimi kosztami życia. Według Eurostatu Norwegia od lat plasuje się w czołówce najdroższych państw na świecie. Przeciętny koszt utrzymania w tym kraju jest prawie trzy razy wyższy niż w Polsce.