Tak było z przepisem, który miał zapobiegać zmowom przetargowym poprzez zatrzymywanie wadium firm, które nie godzą się na uzupełnienie braków w dokumentach. Nie mam pojęcia, jak często wykonawcy celowo nie donosili brakujących papierów, po to by manipulować wynikami przetargu i zmuszać administrację publiczną do wyboru droższej oferty. Obserwując zaś, co stało się po wprowadzeniu tego przepisu, z całą pewnością mogę stwierdzić, że uderzył on przede wszystkim w uczciwych przedsiębiorców. Bardzo często takich, którzy zwyczajnie pomylili się w ocenie swoich możliwości. Myśleli, że spełniają warunki, a gdy okazywało się, że nie, to nie mogli donieść żadnych innych dokumentów, bo po prostu ich nie mieli.
Dlatego też ucieszyłem się, gdy w poselskim projekcie zmian w przepisach o zamówieniach zaproponowano wykreślenie tego szkodliwego przepisu. Szybko jednak okazało się, że na to nie będzie zgody rządu. A wypracowany kompromis owszem będzie korzystny dla niektórych firm, ale dla innych już szkodliwy. Jeśli nie zgodzą się na poprawienie omyłek, co de facto oznacza zmiany w ofercie, one także stracą wpłacone zabezpieczenie. W ten sposób historia zatacza koło. Próba naprawienia błędów legislacyjnych najprawdopodobniej skończy się popełnieniem kolejnych.