Zwłaszcza, że Rosjanie to najliczniejsza mniejszość narodowa w Estonii - stanowiąca około jednej czwartej mieszkańców.

W niektórych miastach, takich jak Narew czy Kohtla-Jarve, nawet 80 proc. mieszkańców to ludność rosyjskojęzyczna. "Znaczna część rosyjskojęzycznych mieszkańców kraju, tj. ok. 80 proc., popiera politykę Putina wobec Ukrainy" - mówi redaktor estońskiego „Radio 4” - Artur Aukon.

Pomimo znacznego poparcia dla polityki Kremla, mniejszość rosyjska nie wyobraża sobie, aby sytuacja analogiczna do tej z Ukrainy miała miejsce w przypadku północno-wschodnich terenów Estonii - podkreśla Artur Aukon.

"Rozmawiając z ludźmi mieszkającymi w Narwie, można zauważyć, że nawet jeśli niektórzy z nich skłonni są do popierania polityki Putina wobec Krymu i wschodniej Ukrainy, to nikt, nawet w najgorszym śnie, nie wyobraża sobie sytuacji, w której według tego samego schematu północno-wschodnia część Estonii mogłaby stać się częścią Rosji" - mówi dziennikarz. Dodaje, że wszyscy widzą siebie jako mieszkańcy Estonii i dlatego taki scenariusz jest mało prawdopodobny.

Reklama

Wsparcie dla państw bałtyckich wobec możliwego zagrożenia ze strony Rosji wyraził w ubiegłym tygodniu Barack Obama, który odwiedził Tallin.

>>> Czytaj też: Rosja zakręca Polsce kurek z gazem? Dostawy paliwa spadają