Spadek cen na Dalekim Wschodzie spowodował, że znacznie więcej LNG płynie do Europy. Stary Kontynent nie potrzebuje jednak aż tyle gazu, więc LNG od razu jest odsyłany tam, gdzie można jeszcze na nim zarobić – do Ameryki Południowej.

W pierwszym kwartale tego roku do terminali LNG w Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii przypłynęło ponad dwa razy więcej skroplonego gazu niż przed rokiem – podała amerykańska Agencja ds. Informacji Energetycznej (EIA).

Przyczyna tego wzrostu to spadek popytu i cen na rynku spot na Dalekim Wschodzie, czyli w regionie, gdzie LNG tradycyjnie był najdroższy, a jego dostawy najbardziej zyskowne. W takiej sytuacji Europa jest nieco bardziej atrakcyjna ze względu na niższe koszty transportu, choć i tu gaz jest znacznie tańszy niż przed rokiem.

>>> Czytaj też: Uniezależniamy się od dostaw z Rosji. Ropa z importu zaleje Polskę

Według EIA w pierwszych miesiącach tego roku NBP - najważniejszy brytyjski indeks cenowy gazu - był niższy o ponad jedną czwartą niż przed rokiem i jednocześnie najniższy od 2010 r. W przeliczeniu wynosił ok. 262 dol. za 1000 m sześc. Dla porównania w marcu średnia cena spot LNG w Japonii – według danych tamtejszego ministerstwa gospodarki - spadła do 273 dol. za 1000 m sześc.

Reklama

Jaką receptę mają na taką sytuacje operatorzy europejskich terminali LNG? O tym czytaj na portalu WysokieNapiecie.pl

ikona lupy />