Producenci i dystrybutorzy sprzętu RTV i AGD oraz największe sieci handlowe w ostatnim kwartale odnotowują najlepszą sprzedaż. Część branży z niepokojem czeka jednak na efekty kryzysu na rynkach finansowych w obawie, czy nie wpłynie on na zaostrzenie przez banki polityki kredytów ratalnych, a w konsekwencji - na spadek dynamiki sprzedaży.

- Największą zagadką jest dziś, jaka będzie polityka banków odnośnie do rat. Już dziś widać, że oferta rat 0 proc. jest szczuplejsza niż jeszcze 4-5 miesięcy temu. Nieoprocentowane raty jest po prostu trudniej znaleźć - uważa Marcin Bołbot, dyrektor sprzedaży i marketingu elektroniki użytkowej Samsung Electronics Polska.

Sytuacja na rynku nie potwierdza jednak na razie czarnych scenariuszy. Największe sieci z elektroniką i AGD już kuszą klientów promocjami i możliwością zakupu na raty - także 0 proc. Tegoroczny IV kwartał, jak co roku, także tym razem ma być okresem największej sprzedaży mimo zapowiadanego przez ekonomistów kryzysu. Niektóre sieci realizują w tym czasie nawet 40 proc. rocznej sprzedaży i dotychczas nie skorygowały prognoz.

- Nie ograniczyliśmy w żaden sposób zakupów ratalnych - uspokaja Wioletta Batóg, rzecznik Media Saturn Holding Polska.

Reklama

W tym roku jeszcze 0 proc.

Magdalena Tarnas-Kaczmarek, rzecznik Lukas Banku, przyznaje, że już w sierpniu bank informował, że ogranicza raty 0 proc., ale tylko w modelu trzech darmowych rat.

- To była promocja, a promocje mają ograniczony czas trwania - mówi.

Czy jednak w związku z dzisiejszą sytuacją na rynkach finansowych raty 0 proc. znikną, a oprocentowanie obecnych kredytów wzrośnie? - pytamy.

- W tej chwili nie planujemy zmian w zakresie udzielania kredytów ratalnych przy współpracy z naszymi partnerami handlowymi - zapewnia Magdalena Tarnas-Kaczmarek.

Nieoficjalnie bankowcy przyznają jednak, że wstrzymują oddech w oczekiwaniu, jak rozwinie się sytuacja na rynkach finansowych. Sytuacja w Polsce - jak podkreślają - nie wymaga, aby już dziś nerwowo reagować, ograniczając dostęp klientom do pieniędzy. Tym bardziej jeśli są to zakupy ratalne, gdzie kwoty pożyczek są względnie niewielkie, a kredyty łatwo ściągalne.

- IV kwartał to najlepszy okres sprzedaży i nie można go teraz odpuścić. Sytuacja nie jest jeszcze poza tym w Polsce tak zła, żeby trzeba było ograniczać ofertę. Ludzie wciąż chcą kupować i jak na razie średnio przejmują się kryzysem. Co będzie w przyszłym roku, to już inna historia. Na pewno będzie trudniej. Ale na razie mamy IV kwartał i nie możemy go odpuścić - mówi GP przedstawiciel jednego z banków.

- Jeszcze w tym roku nic pod względem rat nie powinno się zmienić. Ale trzeba pamiętać, że czasy bardzo dobrych cen towarów i jednocześnie bardzo dobrych kredytów ratalnych się kończą - uważa Artur Adamowicz, rzecznik sieci Electro World.

Polacy na razie kupują

Choć ostatnie dane GUS o konsumpcji pokazały zmniejszenie wydatków na żywność i samochody, analitycy uspokajali, że pozostałe kategorie produktów wciąż rosną w tempie dwucyfrowym. Jeszcze na początku roku sieci podpierały się prognozami 20-, 30-proc. wzrostu rynku RTV i AGD w tym roku. W ubiegłym roku, według GfK Polonia Polacy kupili dotychczas rekordową liczbę 1 mln nowych telewizorów za 3,2 mld zł. W tym roku liczba nowych odbiorników miała, według szacunków, wzrosnąć nawet do 1,5 mln sztuk. Jak ostatecznie będzie? Artur Adamowicz zapewnia, że dotychczasowe wyniki sprzedaży były zgodne z założeniami.

- Musimy jednak poczekać na ostatni kwartał. W zachodniej Europie mamy oczywiście zwolnienie, ale nie musi się ono przełożyć na Polskę, choćby dlatego, że klient na Zachodzie jest znacznie bardziej zaspokojony, jeśli chodzi o posiadanie nowych technologii niż w Polsce - dodaje.

- Nie widzimy powodów, dla których mielibyśmy zakładać zwolnienie rynku. Oczekujemy dużego zainteresowania urządzeniami multimedialnymi (smartphone'ami) z dostępem do internetu, odtwarzaczami MP4, aparatami fotograficznymi, których ceny na przestrzeni roku spadły o 40 proc. A także laptopami, których sprzedaż jest większa niż komputerów stacjonarnych - podkreśla Wioletta Batóg.

Ale zdaniem Marcina Bołbota z Samsunga pierwsze symptomy spowolnienia widać było już na początku roku, bo już wtedy wyhamowywać zaczęła sprzedaż kredytów hipotecznych. A to - według niego - musi przełożyć się na sprzedaż sprzętu AGD.

- Najpierw spada sprzedaż cegły, potem lodówek. Rynek budowlany już nam wyhamował, za chwilę odbije się to na rynku konsumenckim - dodaje Bołbot.

Będą nowości, będą niższe ceny

Możliwość pogorszenia się sytuacji na rynku nie zniechęca jednak producentów i dystrybutorów do wprowadzania nowości. Producenci telewizorów liczą, że zainteresowaniem cieszyć się będą telewizory o przekątnej 55 cali w nowej technologii gwarantującej m.in. lepszą jakość obrazu niż obecnie. Dotychczas - jak mówią producenci - ich ceny były odstraszające, ale nawet teraz, gdy sprzęt staniał, wciąż pozwolić mogą sobie na niego nieliczni - telewizory te kosztuję bowiem co najmniej 14 tys. zł.

Sieci podkreślają, że popularność droższych telewizorów, zaczynających się od 3 tys. zł, rośnie, podobnie jak więcej sprzedaje się laptopów o mniejszych przekątnych, których ceny też nie schodzą poniżej 2,7- 3 tys. zł.

Ale to nie ten sprzęt decydować będzie o wielkości sprzedaży. W przypadku telewizorów najpopularniejsze są odbiorniki między 1,5 a 2,5 tys. zł.

- Zauważamy coraz większe zainteresowanie dużymi przekątnymi, jeszcze nie dawno powszechne były formaty 26 i 32 cale, obecnie są to przekątne 37 i 42 cale. Wprowadzenie TV wysokiej rozdzielczości spowodowało, że HDready zostaje zastępowane przez Full HD - dodaje Wioletta Batóg.

Za ubiegłoroczną cenę telewizora 32-calowego - czyli 2,2-2,5 tys. zł - można dziś kupić 37 cali.

- Dziś telewizor 40-calowy Full HD kupić można za 3 tys. zł, podczas gdy rok temu trzeba było za niego zapłacić nawet 6 tys. zł - podkreśla Marcin Bołbot.

Sieci liczą też na ogromne zainteresowanie sprzętem do nawigacji, którego ceny wahają się od 300 do nawet 2 tys. zł.

- W 2007 roku było to kilkaset procent w porównaniu z 2006 rokiem, w obecnym roku będzie podobnie. Miesięcznie market sprzedaje kilkaset sztuk nawigacji - dodaje Wioletta Batóg.

Ceny laptopów zaczynają się już od 1 tys. zł, ale najpopularniejszy przedział cenowy to wciąż 2,5-3 tys. zł. Podobnie jak w przypadku telewizorów w tym roku w tej samej cenie co rok wcześniej kupić można lepszy sprzęt. Artur Adamowicz podkreśla jednak, że w przypadku telewizorów, tak jak wcześniej laptopów, ceny sięgnęły dolnej granicy.

- Sprzęt 32- i 37-calowy można w tym roku kupić w przedziale 1,5-2,5 tys. zł. Laptopy też zeszły do poziomu niespotykanego, czyli około 1 tys. zł - dodaje.

Nie wszystko będzie jednak tanieć. Przedstawiciel Samsunga ostrzega, że ceny pralek mogą wręcz wzrosnąć.

- Od 5 do nawet 10 proc. To efekt wzrostu kosztów transportu oraz idących w górę cen stali - mówi Marcin Bołbot.

więcej w Gazecie Prawnej str. A2