Wczoraj na nowe ograniczenia zdecydował się bank Millennium, jeden z największych graczy na rynku hipotecznym, który w ostatnim czasie udzielał kwartalnie kredytów średnio za 2 mld zł. Klienci mogą liczyć jedynie na kredyt w wysokości najwyżej 65 proc. wartości nieruchomości w przypadku kredytów walutowych lub najwyżej 80 proc. w przypadku kredytów w złotych.
- Zdecydowaliśmy się na taki krok z ostrożności. Nie mamy żadnych problemów z płynnością, ale przy obecnej sytuacji oferowanie kredytów we frankach szwajcarskich jest obciążone większym ryzykiem - przyznaje Bogusław Kott, prezes Millennium.
Jego bank już drugi raz w ciągu miesiąca zdecydował się na obniżenie współczynnika LTV (loan to value) określającego maksymalną wysokość kredytu w stosunku do wartości kredytowanej nieruchomości.
Z kolei PKO BP podał wczoraj, że zmniejsza LTV, ale tylko przy kredytach walutowych do 80 proc., oraz podnosi marżę kredytową średnio o 1 pkt proc. oraz podwyższa wymogi dotyczące zdolności kredytowej.
Reklama
Wcześniej na podobny krok zdecydowały się Santander oraz Polbank, a jak dowiedziała się GP, od dziś obostrzenia zamierzają wprowadzić trzy kolejne banki. Banki na wyścigi wprowadzają restrykcyjne normy kredytowe, zanim zrobi to za nich nadzór finansowy.
- W tym tygodniu wyślemy do banków list w sprawie wskazówek i oczekiwań nadzoru co do oceny zdolności kredytowej przy udzielaniu kredytów hipotecznych - mówi Marta Chmielewska-Racławska z biura prasowego KNF.
List jednak nie będzie miał wiążącej rekomendacji i nie będzie zawierał szczegółów co do sposobów zacieśniania polityki kredytowej. KNF już od dłuższego czasu monitowała banki za zbyt rozbuchaną politykę kredytową. Przewodniczący nadzoru Stanisław Kluza zwracał uwagę na zbyt długi okres kredytowania (banki udzielały kredytów na 40-50 lat) czy też zbyt wysoką wartość kredytów w stosunku do wartości hipoteki.
W KNF mówiło się nawet o wydaniu nowej rekomendacji, która ukróciłaby te praktyki. Tym bardziej że wskutek załamania się rynków międzynarodowych polskie banki mają coraz większe kłopoty ze zdobyciem walut na dalszą akcję kredytową. Żeby rozwiązać te problemy, NBP ogłosił wczoraj specjalny pakiet zaufania, który przewiduje pożyczanie walut przez bank centralny.
Dla klientów banków nowe normy wprowadzane przez banki oznaczają ograniczenia w dostępie do kredytów. Dotyczy to przede wszystkim tych klientów, którzy nie mogli się pochwalić wysokim wkładem własnym. Duża część klientów będzie musiała pomyśleć o tańszych i mniejszych nieruchomościach.
- Dodatkowo obserwujemy, że banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów. Zmiany następują tak szybko, że kalkulatory kredytowe (oceniającą zdolność kredytową potencjalnych klientów) opracowane kilka tygodni temu już są nieaktualne - ocenia Aleksandra Łukasiewicz, doradca finansowy Open Finance.
Według wstępnych szacunków, przy tych samych dochodach jak rok wcześniej klientom oferuje się teraz kredyty średnio o 30-40 proc. niższe.
Mniejsze możliwości finansowe klientów automatycznie przekładają się na spadek sprzedaży na rynku mieszkaniowym.
- Jako tako sprzedają się tańsze mieszkania do 6 tys. zł za mkw. A i tak wielu klientów, którzy byli zainteresowani zakupem mieszkań rezygnuje, bo nie zdołali uzyskać finansowania w bankach - martwi się Jacek Kaliszuk, dyrektor w spółce deweloperskiej Polnord.
Kłopot mają też same banki, które muszą liczyć się z tym, że wolumeny kredytów hipotecznych nie będą już tak dynamicznie rosły jak w poprzednich kwartałach.
- Spodziewamy się, że nastąpi spowolnienie wzrostu naszego portfela kredytów hipotecznych - ocenia prezes Kott.
Zgodnie z oczekiwaniami Związku Banków Polskich, wskutek zmian na rynku sprzedaż kredytów hipotecznych będzie w 2008 roku niższa od wcześniej zapowiadanych 68 mld zł.
Jacek Iskra, dziennikarz działu Biznes Gazety Prawnej