Po dramatycznej końcówce w Japonii, gdzie indeks Nikkei spadł kolejny raz o ponad 11 procent, do wyprzedaży ruszyli europejscy gracze. Indeky w Londynie, Paryżu i warszawie już na otwarciu spadły o kilka procent, po dziesiątej spadki nie schodziły poniżej 1,5 proc. Przoduje czeska giełda która spada o prawie 6 proc. W Warszawie WIG20 traci ponad 2 proc.

W Londynie wartość indeksu Footsie-100 wkrótce po rozpoczęciu handlu zniżkowała o 1,86 procent. W Paryżu w tym czasie indeks CAC 40 stracił 5,14 procent, a we Frankfurcie wartość DAX spadła o 5,19 procent.

Równie fatalnie zaczęło się w Moskwie - od silnego spadku cen akcji rozpoczęły się w czwartek sesje na dwóch największych giełdach w Rosji - RTS i MICEX.W ciągu pierwszych 35 minut indeks RTS stracił 6,58 proc., a MICEX - 6,16 proc.

Na tym drugim parkiecie na godzinę wstrzymano handel. Wskaźniki obu giełd zjechały do najniższego poziomu od lata 2005 roku.
Poprzedniego dnia indeks RTS runął o 9,26 proc., zaś MICEX - o 8,67 proc.

Reklama

Według analityków, parkiety w Rosji dołują w ślad za giełdami w Ameryce i Azji. Na nastroje w Moskwie dodatkowo rzutuje spadek cen ropy naftowej na świecie.

Jedynie co może pocieszać to to, że kontrakty na najważniejsze indeksy w USA znajdują się na sporych plusach, co może oznaczać, że tamtejsi inwestorzy zaczyna po otwarciu giełd kupować akcje.

JK,PSAP,Bloomberg