Najważniejsze banki świata muszą mieć większą zdolność do absorbowania strat niż pozostałe, gdyż ich ewentualna upadłość powodowałaby nieobliczalne zagrożenia dla całego systemu finansowego.

Financial Stability Board (FSB) ogłosiła zasady ustalania dla nich takich dodatkowych wymogów absorpcji strat. Ma to spowodować, że likwidacja światowego giganta będzie możliwa.

Regulatorzy rynków finansowych już od dawna wyrażali obawy, że w przypadku największych banków, zwanych zbyt dużymi by upaść (too-big-to-fail, TBTF), nie wystarczają nawet podwyższone przez Bazyleę III wskaźniki kapitałowe, żeby zapewnić systemowi finansowemu bezpieczeństwo. Wskazywali na upadek Lehman Brothers, banku stosunkowo małego, który pokazał, że gdyby stało się tak z instytucją ze światowej pierwszej ligi, nikogo nie byłoby stać na jej ratowanie. Cały system finansowy mógłby się pogrążyć w chaosie.

Gdy bank upada, trzeba pokryć straty. Po uderzeniu kryzysu pokrywały je rządy z kieszeni podatników, żeby do upadku banków nie dochodziło. Straty oczywiście powinni pokrywać akcjonariusze, ale nie ma takiej siły, która zmusiłaby ich do pokrycia jej w wysokości przekraczającej wartość wniesionego kapitału.

Dlatego wymyślono system uporządkowanej likwidacji i upadłości banków (resolution) oraz system bail-in. Oprócz akcjonariuszy straty pokryć mają także wierzyciele banku. Uporządkowana likwidacja ma też zapobiec „zarażaniu” stratami upadającego banku powiązanych z nim innych instytucji.

Reklama

Bail-in polega na tym, że gdyby kapitału okazało się za mało, na kapitał mogą być zamienione i następnie użyte na pokrycie strat inne instrumenty, na przykład zaciągnięty przez bank dług w postaci obligacji. Muszą to być obligacje niezabezpieczone.

Po co jest TLAC

FSB, powołana w 2009 roku przez G-20, rozpoczęła dwa lata temu prace nad tym, żeby skończyć z sytuacją, gdy wielkie banki nie mogą upaść. Nawet mechanizm resolution nie gwarantuje, że likwidacja takiej instytucji zakończyłaby się powodzeniem. W Unii Europejskiej fundusz resolution ma wynosić zaledwie 55 mld euro i to dopiero za kilka lat. „Im większy jest bank, tym mniejsza jest szansa jego upadłości” – pisała niedawno w Obserwatorze Finansowym prof. Małgorzata Zaleska.

Regulatorzy z FSB wymyślili zatem, że takie grupy powinny mieć odpowiednią dodatkową porcję instrumentów dłużnych, żeby w przypadku, gdy bank zostanie postawiony w stan resolution, instrumenty takie można było łatwo zamienić na kapitał.

Póki wszystko jest w porządku, działają tak, jak standardowe, długoterminowe finansowanie dłużne. Gdyby jednak doszło do upadłości, będą przeznaczone na pokrycie straty. Oczywiście stałoby się to na koszt tych, którzy bankowi pieniądze pożyczyli, a więc obligatariuszy.

Pytanie zasadnicze dotyczyło tego, ile – w relacji do aktywów ważonych ryzykiem – wielki bank powinien mieć kapitału plus kwalifikowanych do bail-in (czyli bail-inable) instrumentów dłużnych. FSB w tej sprawie przeprowadziła konsultacje. Proponowała, żeby ich całkowita zdolność do pokrycia strat (total loss-absorbing capacity, TLAC), na którą składają się kapitał Tier 1 oraz długoterminowe instrumenty dłużne, wynosiła 16-20 proc. całych aktywów ważonych ryzykiem (RWA). W listopadzie, przed szczytem G-20 w Antalyi opublikowała zasady ustalania TLAC.

Parszywa trzydziestka

Na Tier 1 składają się najtwardszy kapitał podstawowy CET1 w wysokości 4,5 proc. RWA oraz 1,5 proc. dodatkowego Tier 1. Potem dodaje się jeszcze bufor konserwacyjny w wysokości 2,5 proc. oraz bufor tylko dla największych banków świata. Wynosi on co najmniej 1,0 proc., ale w zależności od wielkości banku i jego systemowego znaczenia może być większy. Obecnie maksimum to 2,5 proc. W sumie banki globalne systemowo ważne (G-SIB) muszą mieć przynajmniej 9,5 proc. kapitału Tier 1. To minimum zgodne jest z zasadami ustalonymi przez Bazyleę III. Do tego dojdzie jeszcze dług.

O które banki chodzi? Jak co roku w listopadzie FSB zaktualizowała listę obejmującą 30 największych banków świata (G-SIB). Służy ona właśnie ustalaniu dodatkowego bufora kapitałowego dla tych instytucji. Bufory te wynoszą aktualnie od 1 do 3,5 proc. dodatkowego kapitału podstawowego, przy czym „koszyk” najwyższy, w którym bufor byłby w maksymalnej wysokości 3,5 proc., jest pusty. Największe banki są identyfikowane według metodologii ustalonej przez Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego (BCBS). Metodologia ta ma być zaktualizowana w 2017 roku.

W metodologii nie decyduje wyłącznie wielkość aktywów, choć jest jednym z kryteriów. Liczą się również działalność transgraniczna i jej skala, wzajemne powiązania z innymi uczestnikami systemu finansowego, wielkość infrastruktury instytucji i złożoność jej działalności.

Nową instytucją na tegorocznej liście jest China Construction Bank, czwarty z kolei chiński bank wśród największej trzydziestki po Agriculture Bank of China, Bank of China i ICBC. Wypadł z niej natomiast hiszpański BBVA. Royal Bank of Scotland został przesunięty do niższego „koszyka”, co zmniejsza ustalony dla niego bufor z 1,5 do 1 proc.

Publikacja listy oznacza, że banki globalne systemowo ważne będą musiały utworzyć od 1 stycznia 2017 roku wyższe (na razie częściowo) bufory. Bufory w pełnej wysokości będą obowiązywać od początku 2019 roku. Czołowe pozycje, obciążone dodatkowym buforem kapitałowym w wysokości 2,5 proc., już od wielu lat zajmują amerykański JP Morgan Chase i brytyjski HSBC.

Oprócz buforów kapitałowych, zgodnych z zasadami Bazylei III, G-SIB mają obowiązek tworzenia dla całej grupy planów upadłościowych (na wypadek, gdyby poddane zostały resolution) oraz ocenie tych planów, również przez FSB. Poza tym stosowane są wobec nich szczególne wymagania dotyczące zarządzania kryzysowego, zdolności do dostarczania wysokiej jakości danych, zarządzania ryzykiem i kontroli wewnętrznej. Analogicznym wymaganiom podlegają zresztą już obecnie banki europejskie nadzorowane przez Single Supervisory Mechanizm (SSM) przy Europejskim Banku Centralnym.

Zasady ustalania TLAC

FSB ustaliła, że TLAC będzie wprowadzany od początku 2019 roku. Będzie liczony w relacji do aktywów ważonych ryzykiem (RWA). Minimum dla wielkich grup (TLAC RWA Minimum) to 16 proc. jej RWA. Od początku 2022 roku, czyli pełnego wprowadzenia wszystkich zasad Bazylei III, minimum to zwiększyłoby się do 18 proc. Minimalny TLAC byłby równocześnie nie mniejszy niż 6 proc. ustalonego przez Bazyleę III wskaźnika dźwigni (TLAC Leverage Ratio Exposure Minimum) od 2019 roku oraz 6,75 proc. od 2022 roku.

Przypomnijmy, że wskaźnik dźwigni (obecnie minimalny, zgodnie z Bazyleą III, wynosi 3 proc.) to relacja kapitału do wszystkich aktywów, a nie tylko aktywów ważonych ryzykiem.

TLAC miałby być ustalany dla każdego z największych banków świata indywidualnie przez nadzorcę, ale zgodnie ze wskazanymi przez FSB ogólnymi zasadami. Nadzorcy, ustalając wysokość TLAC, musieliby brać pod uwagę przede wszystkim napisane przez grupę plany jej własnej upadłości. Mieliby kierować się też oceną powiązań systemowych grup, ich modeli biznesowych, profili ryzyka i struktury organizacyjnej.

Nadzorcy będą więc musieli ocenić każdy bank indywidualnie i odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie w niekorzystnych warunkach rynkowych może on wygenerować straty oraz efekty „zarażenia” systemu finansowego, żeby zlikwidować go „bezpiecznie”. Ponieważ mechanizm resolution zakłada, że instytucja powstała z likwidowanego banku, np. bank pomostowy, musi pełnić dalej jego wcześniejsze krytyczne funkcje, działać mają rozliczenia międzybankowe i systemy płatności, rachunki bieżące itp., na prowadzenie działalności przez taką instytucję potrzebny jest odpowiedni kapitał, który nie może zostać całkowicie przez straty „wyzerowany”.

FSB zwraca również uwagę, że gdy bank zostanie postawiony w stan uporządkowanej likwidacji, może ujawnić się skala strat, która wcześniej nie była brana po uwagę, a nadmiernie optymistycznie ustalone wagi ryzyka być może musiałyby być skorygowane w górę. Równie dobrze może okazać się też, że niekorzystne warunki rynkowe spowodują tak głęboką przecenę niektórych przynajmniej aktywów z portfela banku, że straty okażą się znacznie większe od wcześniej oczekiwanych. Dlatego zaznacza, że żaden z wielkich banków nie będzie mógł mieć mniejszego TLAC niż ustalone minimum, co nie znaczy, że niektóre nie powinny mieć go więcej.

Zgodnie, choć tylko częściowo, z polskim postulatem, wyrażonym w dyskusji nad propozycją FSB między innymi przez Europejski Kongres Finansowy, ostateczna propozycja FSB zwraca uwagę, iż w przypadku transgranicznych grup krajowe władze muszą mieć pewność, że TLAC będzie wystarczająco wysoki, żeby zapewnić zdolności do absorbowania strat i dokapitalizowania przez grupę spółek zależnych. Jest to o tyle istotne, że na liście FSB znajduje się osiem grup będących właścicielami polskich banków, w tym sześć z nich ma banki należące do pierwszej dziesiątki największych polskich instytucji kredytowych.

Dokument sugeruje jednak, że TLAC byłby utrzymywany na poziomie grupy – żeby zapobiec fragmentacji systemu finansowego – jak argumentuje FSB. Ale podaje też, że konieczny jest mechanizm dający lokalnym nadzorom pewność prawną, iż jeśli będzie to konieczne, straty zostaną pokryte a spółka zależna zostanie dokapitalizowana instrumentami posiadanymi przez grupę.

Jakie są koszty?

Według opracowań rynkowych średni ważony koszt kapitału (WACC) dla największych amerykańskich instytucji finansowych to dla Bank of America 5,02 proc., JP Morgana – 5,5 proc., Wells Fargo – 5,75 proc., a dla Citigroup – 6,47 proc. Europejskie banki mają koszty kapitału wyższe: Deutsche Bank – 6,92 proc., a Commerzbank – 8,32 proc. Jeśli dodać do tego premię za ryzyko, to dług powinien być mimo wszystko tańszy.

FSB podaje, że mikro- i makroekonomiczne koszty TLAC są stosunkowo ograniczone i oznaczają dla przeciętnego banku wzrost oprocentowania obligacji o 2,2 do 3,2 punktów bazowych. Korzyści natomiast wynikające ze zmniejszenia ryzyka kryzysu zostały oszacowane na 15-20 punktów bazowych rocznego globalnego PKB.

W związku z przewidywanym wzrostem kosztów długu banki z rynków wschodzących – chodzi w tym przypadku o cztery chińskie instytucje – uzyskały odroczenie we wprowadzeniu minimum TLAC do 2025 r. (16 proc.) i 2028 roku (18 proc.).

Choć dług powinien być znacząco tańszy od kosztu kapitału, wszystko będzie zależeć od tego, jak rynek długu wyceni instrumenty bail-inable. Z drugiej strony przy obecnych zwrotach z aktywów pozyskanie kapitału przez większość wielkich europejskich banków byłoby w zasadzie niemożliwe. Niemiecka firma analityczna Bain & Company obliczyła, że zwrot z aktywów ważonych ryzykiem (RoRWA) 121 badanych europejskich banków musiałby wynosić od 1,6 do 2,1 proc., żeby pokryć ich koszty kapitału. Według danych SNL w II kwartale 2015 roku, tylko w przypadku Nordei, UBS i ABN AMRO z europejskiej czołówki wskaźnik RoRWA przekraczał 2 proc. Średni RoRWA za ubiegły rok wynosił 0,58 proc.

Fed już wprowadza TLAC

Na liście globalnych największych instytucji kredytowych jest osiem amerykańskich banków. Zanim FSB ogłosiła swoją koncepcję TLAC, nadzorujący tamtejszych gigantów amerykański bank centralny Fed opublikował wstępne założenia własnej koncepcji.

W myśl tej koncepcji największe amerykańskie banki będą musiały mieć instrumenty dłużne konwertowalne na kapitał w wysokości 6 proc. RWA plus bufor dla G-SIB, a przy tym nie mniej niż 4,5 proc. wskaźnika dźwigni. Całkowity TLAC ma wynosić więcej niż 18 proc. RWA i nie mniej niż 9,5 proc. wszystkich lewarowanych ekspozycji.

W przypadku amerykańskich banków, z których znaczna część prowadzi bardzo szeroką działalność inwestycyjną i ma wielkie ekspozycje pozabilansowe, wskaźnik dźwigni jest szczególnie istotny i znacznie wyższy niż w propozycji FSB. I tak JP Morgan, na liście FSB jeden z dwóch największych banków systemowo ważnych, będzie musiał mieć nie mniej niż 23,5 proc. instrumentów składających się na TLAC w relacji do RWA.

Czy to zapewni systemowi finansowemu bezpieczeństwo i spowoduje, że gigantyczny bank można będzie bezboleśnie zlikwidować, kiedy popadnie w kłopoty? Odpowiedź nie jest oczywista. Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy to zadziała i czy wystarczy. I czy reguły w trakcie ich wdrażania nie zostaną rozmyte.

Z jednej strony wymogi kapitałowe i TLAC stanowią silną motywację do tego, żeby wielkie banki się kurczyły i optymalizowały swoje ekspozycje. Pozostawanie na liście G-SIB staje się coraz bardziej kosztowne. Równocześnie największe banki czerpią wciąż ogromne, choć już niestabilne zyski z efektów skali. JP Morgan ocenia je na przykład na 2 mld dolarów rocznie. W USA zasady reformy strukturalnej mającej zmusić wielkie banki do podziału zostały już ogłoszone. W Unii nadal ich nie widać.

Regulatorzy – podobnie jak w przypadku resolution i gwarancji depozytów – dają sporo czasu bankom na przystosowanie się do nowej sytuacji. W ten sposób okres niepewności się wydłuża, a horyzont wyjścia z kryzysu – oddala.