Podatek bankowy, rozmaite obciążenia związane z bankowym funduszem gwarancyjnym, odpis na fundusz który miałby ratować klientów nie spłacających kredytów i w perspektywie pomoc frankowiczom. Sporo tych obciążeń. Ile z nich mogą udźwignąć banki i czy przychyla się Pan do opinii NBP, że podatek bankowy może zagrozić stabilności finansowej w Polsce?

Banki mogą udźwignąć bardzo dużo, ale powstaje pytanie czy to dźwiganie ma sens. Te instytucje spełniają dosyć specyficzną rolę w gospodarce i muszą być gotowe, by wspierać polskie firmy.

Ale niektórzy twierdzą, że ta specyficzna rola banków nie była przez nie do tej pory odgrywana. Pod wątpliwość poddawana jest skuteczność finansowania przez banki. Pojawiają się także opinie, że skoro banki są bogate, to mogą zasilić budżet, z którego będzie można finansować inne kluczowe projekty.

Można opodatkować wszystko – powietrze - aukcje na częstotliwości dla telekomów, ziemię (podatek gruntowy) i kopaliny. Czemu więc mielibyśmy nie opodatkowywać banków dodatkowo, bo to i tak branża, która płaci najwyższe podatki CIT w Polsce? Uważam jednak, że banki całkiem dziarsko radzą sobie w gospodarce i dziś należą do jednych z najlepszych w Europie. Czy to właściwe, aby je osłabiać tak znacznie? Mamy jedną z najlepiej rozwiniętych i najtańszych bankowości.

Reklama

>>> Czytaj też: KNF: Niepokojąca jakość portfela kredytowego w polskich bankach

Najtańszych pod jakim względem?

Mam na myśli koszty dla gospodarstwa domowego, statystyki Europejskiego Banku Centralnego jeśli chodzi o oprocentowania kredytów, przelewy natychmiastowe, konta za zero złotych zakładane w 15 minut, bezpłatne wypłaty z bankomatów i przelewy internetowe, a przy tym ciągłe inwestowanie w bankowość mobilną i bezpieczeństwo systemu. W ostatnim raporcie Doing Business Polska została skalsyfikowana na 17 miejscu na świecie pod względem dostępności kredytów dla firm. To naprawdę jest branża, której nie trzeba się wstydzić.

Ale jak to się przekłada na gospodarkę? Jednym z argumentów przemawiających za zwiększeniem obciążeń, jest stwierdzenie że w Polsce nie ma czynników, które stymulowałyby do inwestycji. Tym samym potrzeba większego zaangażowania banków, które poprzez wzmocnioną akcję kredytową, mogłyby owe inwestycje pobudzać.

Całym sercem wspieram polską wersję LTRO (Long Term Refinancing Operation), ponieważ im tańsze finansowanie dla banków, tym tańsze finansowanie dla firm. Nie widzę jednak zastoju wśród polskich firm. Trzeci i czwarty kwartał pokazują, że firmy szykują się do solidnych wzrostów inwestycji w przyszłym roku.

W jaki sposób banki zareagują na wprowadzenie podatku, który cały czas jest procedowany w sejmie? Czy przełożą wyższe opłaty na klientów czy też podzielą się tymi opłatami między sobą, a klientami?

Pamiętajmy, że skala tego podatku to jest ok. 30 proc. tego co banki zarabiają. To bardzo dużo. W niektórych przypadkach nałożenie tych podatków powoduje, że część produktów bankowych staje się dla banków nieopłacalna. Dotyczy to przede wszystkim kredytów hipotecznych i kredytów dla wielkich firm. Klienci indywidualni i małe firmy nie powinny tego odczuć. Obawiam się jednak, że kredyty hipoteczne będą znacznie droższe. Zwrot na produkcie tego typu jest tak niski, że musimy się tym podatkiem podzielić z klientami.

Czy w Polsce będą padać kolejne banki?

Kiedyś jakieś na pewno, ale masowo nie.

Mamy za sobą pierwszą upadłość od 15 lat i pojawia się pytanie - czy część instytucji finansowych nie ma zbyt krótkiego pieniądza pożyczonego za granicą i zbyt wielu obciążeń w najbliższej perspektywie?

Wymogi kapitałowe stawiane przez KNF, które zawsze idą o dwa-trzy kroki przed wymogami europejskimi sprawiają, że polskie banki są bardzo stabilne.

Nawet w przypadku osłabienia złotego?

Musielibyśmy mówić o bardzo dużym osłabieniu złotówki, a tego się nie spodziewam.

A Pana zdaniem banki będą reagowały w jakiś inny sposób niż poprzez podwyższanie opłat? Będą jakoś optymalizowały swoje aktywa, by tego podatku zapłacić mniej? Da się zrobić coś takiego?

Banki będą próbowały optymalizować swoją strukturę podatkową, ale ministerstwa i regulatorzy mają tak bogate doświadczenia, że przepisami wykonawczymi do tej ustawy zamkną drogę do optymalizacji podatkowej.

Spodziewa się Pan zmiany jeśli chodzi o podział rynku bankowego? W jaką stronę będziemy zmierzać?

Sądzę, że będziemy świadkami zmian w strukturze rynku. Pamiętajmy, że cała branża jest w sytuacji, w której zwrot na kapitale marginalnie przewyższa koszt pozyskania kapitału. Te banki, które będą silniejsze kapitałowo będą miały ogromną zachętę, by przejmować te słabsze i zwiększać swój udział w rynku.

>>> Czytaj też: Ile rocznie zapłacą banki w ramach podatku bankowego?

Tak będzie wyglądać repolonizacja?

Pytanie czy to polskie banki będą silniejsze kapitałowo i najsprawniejsze w przeprowadzaniu fuzji. Myślę, że nie wszystkie szanse będą po stronie polskich banków.

Czy z powodu braku dostępu do taniego finansowania polskie banki są na przegranej pozycji?

Na pewno to nie ułatwia nam zadania.

Wracamy do tego polskiego LTRO. Ono budzi obawy, dlatego że za jego pomocą być może będziemy inwestowali w kluczowe branże takie jak energetyka i górnictwo. Jak to należy zrobić?

Podobny pakiet został wprowadzony na Węgrzech i średnio się to sprawdziło, ponieważ nie wszystkie środki zostały zagospodarowane. Wykorzystanie sektorowe to jedna sprawa; banki i gospodarka jakoś by sobie poradziły. Musimy jednak pamiętać o drugiej stronie tego równania, czyli zmienionej roli Narodowego Banku Polskiego. Tu pojawia się coś czego musimy się uczyć. Ktoś musi umiejętnie wpuszczać te pieniądze do banków.

Wyobraża Pan sobie, że banki inwestują w spółki energetyczne lub kopalnie, a później następuje przeniesienie aktywów?

Nie. We wszystkich programach, które odniosły sukces było bardzo wyraźnie określone jakie klasy aktywów i jakie branże byłyby wspierane. U nas liczyłbym głównie na małe i średnie firmy, które stanowiłyby impuls dla gospodarki. Nie angażowałbym w to sektorów, które wymagają restrukturyzacji.

Jak instytucje finansowe przygotowują się na nadchodzący impuls fiskalny?

To bardzo dobry impuls dla bankowości, bo może spowodować, że albo kredyty będą się lepiej spłacały albo będą szybciej zaciągane. W kontekście tego co się dzieje w Anglii - głosowanie nad Brexitem i potencjalne ograniczenie świadczeń socjalnych- może też mieć wpływ na powrót Polaków z emigracji, więc w bankowości detalicznej zapowiada się bardzo ciekawy rok.

Jaki zatem będzie bilans większych obciążeń i większych możliwości?

Zdecydowanie przeważy to pierwsze. Najbliższe trzy-cztery lata będą trudne dla polskiej bankowości.

A co z Fedem? Jesteśmy w nowej rzeczywistości, bo z jednej strony dostaliśmy z Ameryki jasny komunikat, a z drugiej strony ciągle jesteśmy w niepewności jeśli chodzi o Europejski Bank Centralny.

Pierwsza od lat podwyżka stóp przez Fed na pewno nie wpływa na pobudzanie gospodarki, zwłaszcza chińskiej, a to z kolei odbije się na niemieckiej. Przed nami czas niepewności. Dziś nie jest pewne, czy w przyszłym roku będziemy mieli u nas obniżkę stóp procentowych. Będzie bardzo ciekawie.

A czy my możemy mieć problem na rynku obligacji?

Sądzę, że nie. Obligacje detaliczne w Polsce nie zostały jeszcze uruchomione na właściwą skalę. Wiem, że jako człowiek, który żyje z depozytów strzelam sobie w stopę tymi słowami, ale mogę sobie wyobrazić sytuację gdy depozyty są znacznie mniej atrakcyjne dla klientów niż obligacje skarbowe. Ale same obligacje detaliczne nie wystarczą, aby zrefinansować dług.

Czy NBP powinien być na rynku polskich obligacji?

Nie sądzę.

A będzie?

Nie. Myślę, że wypracowaliśmy model, którego nie należy zmieniać.

Jak Pana zdaniem ten nadszarpnięty wizerunek banków będzie wyglądał w najbliższym czasie? Czy w obliczu przełożenia części kosztów na klientów, znów nie będziecie postrzegani jako Ci źli banksterzy, którzy łupią klientów?

Ci źli banksterzy w Polsce to 150 tys. informatyków, statystyków i zaangażowanych pracowników w oddziałach. 70-80 proc. to kobiety. Szafowanie taką „banksterką” i wojną z całą branżą nikomu nie służy i nie powinno być nadużywane. Mamy branżę, z której powinniśmy być dumni.

A co z kwestią spraw, które zostały pokpione w ostatnich latach? Z tego też należy być dumnym?

Myślę, że bankowcy zrobili sporo złego, ale popatrzmy na to co udało nam się osiągnąć. Zbudowaliśmy jeden z najbardziej stabilnych i nowoczesnych systemów bankowych. Mamy za pazurami dużo i mamy się z czego tłumaczyć, ale nie powinniśmy się nakręcać w obydwie strony.

Teraz wraca pytanie jak znaleźć rozwiązanie które nie utopi sektora bankowego i w jakiś sposób odpowie na oczekiwania społeczne, które się pojawiły.

Sądzę, że w interesie klientów i banków jest to, by skala pomocy była jak największa a jednocześnie utrzymana została stabilność całego sektora. By Polacy i polskie rodziny miały dostęp do taniego finansowania kredytów hipotecznych w Polsce, a nie w Wielkiej Brytanii. Natomiast nad skalą i formą tej pomocy sektor bankowy i gospodarka powinny jeszcze popracować.

Jak zatem zadbać o to, by było dostatecznie dużo tanich kredytów? Polskim bankom brakuje długoterminowych mechanizmów, które pozwalałyby zdobywać pieniądze na kredyty. One się pojawiają, ale czy w wystarczająco szybkim tempie? Co z listami zastawnymi?

Sprzedaż polskich listów zastawnych na rynkach zachodnioeuropejskich wymaga tylko przewidywalności i stabilności naszego kraju. Gdyby między Polską a krajami Europy Zachodniej nie było różnicy walutowej, popyt byłby jeszcze większy.

>>> Czytaj też: Raczej tak dla nowych obciążeń banków i supermarketów

Jak będzie ze złotym w przyszłym roku? I na ile on się może osłabić, by pomóc eksportowi, a jednocześnie nie osłabić sektora?

Myślę, że jeśli złotówka odchyli się o 50 groszy od obecnego poziomu to będzie dobre i dla sektora i dla eksportu.

Będzie 4,80zł za euro?

Trochę za dużo.

4,70zł?

Mhm.

Nie ma Pan refleksji na temat tego jak środowisko bankowe lobbowało w sprawach kluczowych dla sektora? Mamy na myśli podatek bankowy czy sprawę kredytów hipotecznych. Czy reakcja nie była adekwatna do oczekiwań?

Środowisko bankowe przedstawiało swoje racje, a dialog i tak był lepszy niż naszych kolegów z ubezpieczeń. Myślę, że mamy tutaj do czynienia z kompletną nierównowagą stron. Musimy podejść do sprawy operacyjnie. Nie chciałbym abyśmy tworzyli jakieś luki w przepisach, które pozwalałyby co cwańszym uciekać, a co mniej obrotnym stawać się ofiarą nadmiernego fiskalizmu.

Czy Alior Bank nadal będzie się powiększał i przejmował kolejne banki?

Krok pierwszy ku temu został zrobiony – naszym właścicielem stało się PZU. Krok drugi, czyli sprawne połączenie z Meritum Bankiem, nastąpiło w zaledwie rok. Alior Bank i finansowo i technicznie jest gotowy. Trzeci krok to decyzja… Wiemy, że banki na rynku są na sprzedaż, a nasza konkurencja jest w data room’ach. Czas na polski krok.

ikona lupy />
bankierzy / Bloomberg