Nadchodzi rewolucja w światowej konsumpcji. Będzie ją napędzała bezprecedensowa ekspansja klasy średniej rynków wschodzących.

Wynikiem tej ekspansji będzie wyraźny wzrost popytu, który obejmie bardzo różnorodne dziedziny, począwszy od produkcji odzieży i turystyki, a skończywszy na IT oraz usługach finansowych. Powyższe prognozy pochodzą z raportu "Consumer in 2050. The rise of the emerging markets middle class" przygotowanego przez pracownię badawczą HSBC Global Research.

Dokument został poświęcony analizie tego, jak będzie się zmieniała globalna konsumpcja w najbliższych dekadach (do 2050 roku) i jaki wpływ będzie to miało na gospodarkę. Pod lupę wziętych zostało 17 rynków wschodzących, które zdaniem analityków będą należały w przyszłości do 30 najważniejszych światowych gospodarek, a także wyznaczały trendy i wzorce globalnej konsumpcji.

Prognozowanie długoterminowych trendów gospodarczych jest właściwie niemożliwe bez uwzględnienia zmiennych demograficznych. Najistotniejszym czynnikiem wpływającym na zmiany w charakterze globalnego popytu i w konsekwencji gospodarki będzie miał szybki wzrost klasy średniej w krajach rozwijających się. Doprowadzi on do zmiany struktury społecznej w największych społeczeństwach (Chiny, Indie), w których obecnie wyraźnie przeważają liczebnie niższe klasy.

>>> Polecamy: Co należy zrobić, by ratować „starzejącą się” gospodarkę UE?

Reklama

Nowa klasa średnia

Według autorów raportu do 2050 roku klasa średnia na świecie zwiększy się o 3 mld osób, co stanowi 40 proc. dzisiejszej światowej populacji. Szacują oni także, że w gospodarkach wschodzących ta grupa społeczna będzie odpowiadała za kilkadziesiąt lat za dwie trzecie globalnej konsumpcji, podczas gdy dzisiaj jest to zaledwie około jedna trzecia.

Radykalna zmiana struktury społecznej nie byłaby możliwa, gdyby nie gwałtowne tempo rozwoju technologii. Miliony pracowników z krajów nisko rozwiniętych zostaje w coraz większym stopniu wyposażonych w nowe technologie, urządzenia oraz umiejętności. Wpływa to na wzrost produktywności i realnych dochodów. Jeszcze do niedawna w krajach takich jak Chiny zdecydowana większość obywateli nie dysponowała wolnymi środkami na konsumpcję, będąc w stanie zaspokajać jedynie podstawowe potrzeby życiowe. Zmieni się to diametralnie, co znakomicie obrazują poniższe dane: do 2050 roku PKB per capita chińskiego pracownika wzrośnie siedmiokrotnie z obecnych 2,5 tys. dol. (rocznie) do prawie 18 tys. dol.

Populacje krajów wysoko rozwiniętych w dalszym ciągu będą się starzeć. Znacznie lepsze perspektywy demograficzne mają kraje rozwijające się. Najwyższy poziom konsumpcji przypada na osoby w wieku 16-40 lat, kiedy poziom dochodów wzrasta, zakłada się rodziny, a ludzie nie traktują zbyt poważnie oszczędzania na emeryturę. Średnia wieku w krajach takich jak Indie, Egipt, Arabia Saudyjska czy Filipiny wynosi poniżej 25 lat. Młode, bogacące się osoby z tych państw będą chciały kupować, w przeciwieństwie do mieszkańców „starej” Europy – Włoch, Niemiec czy Francji.

Co więcej, to właśnie młode społeczeństwa dawnego Trzeciego Świata będą najszybciej się bogacić. HSBC przeanalizowało, w jakim tempie będzie wzrastało średnie PKB per capita poszczególnych państw w latach 2010-50. Liderem tego zestawienia zostały Filipiny (średni roczny wzrost na poziomie 5,5 proc.), za nimi znalazły się Chiny (ok. 5 proc.), Peru (4,8 proc.), Indie (4,7 proc.), Malezja (4,3 proc.), Rosja (4,2 proc.), Indonezja (3,8 proc.) oraz Turcja (3,7 proc.). Widać więc wyraźnie, że gospodarczy prym w najbliższych dekadach będzie wiodła Azja. Sporym zaskoczeniem jest pojawienie się w czołówce zestawienia Rosji. Dla porównania – średnie tempo wzrostu PKB per capita strefy euro wyniesie zaledwie 1,8 proc. Jeszcze gorzej będzie w USA, którego obywatele będą bogacić się rocznie zaledwie o 1 proc. W tym samym czasie Hindusi wzbogacą się 6-krotnie, a Filipińczycy aż 9-krotnie.

Jakie makroekonomiczne konsekwencje będą miały powyżej naszkicowane zmiany demograficzne? Przede wszystkim zmieni się gospodarcza struktura państw rozwijających się – podąży ona w kierunku rosnącego znaczenia sektora usług. Zmniejszy to ekspozycję i wrażliwość tych rynków na globalne wstrząsy gospodarcze. Poza tym, wzrastający apetyt klasy średniej gospodarek wschodzących będzie zaspokajany poprzez konsumpcję niedrogich dóbr pochodzących z innych państw tej grupy. Drastycznie wzrośnie więc poziom wymiany handlowej pomiędzy krajami „Południa”, można wręcz powiedzieć, że w znacznej mierze uzyskają one we własnym gronie ekonomiczną samowystarczalność. Nie znaczy to jednak, że zachodnie kraje przestaną eksportować do krajów rozwijających się, dzięki czemu zachowana zostanie globalna równowaga handlowa. Autorzy raportu podkreślają, że ich prognozy mogą zostać zniekształcone przez wiele czynników środowiskowych, surowcowych oraz politycznych, których w tej chwili nie da się przewidzieć.

Wygląda więc na to, że globalna gospodarcza i handlowa dominacja USA, widoczna szczególnie w latach 90. XX wieku i pierwszej dekadzie obecnego tysiąclecia dobiega końca.

>>> Czytaj też: Śmierć zachodniej klasy średniej. Dlaczego kapitalizm nie pozwala godnie żyć?

Zmiana gustów

Najbliższe dekady przyniosą transformację konsumenta, szczególnie w krajach rozwijających się. Zmianie ulegną wzorce zachowań, gusty i oczekiwania nowej aspirującej klasy społecznej. Analizując struktury wydatków z przeprowadzonych w przeszłości badań nad konsumentami, badacze wskazali na prawidłowości dotyczące zmian nawyków zakupowych w korelacji ze wzrostem dochodów.

Rozpatrując wzorce zachowań konsumenckich warto zwrócić uwagę na tzw. progowy efekt (ang. treshold effect). Najbardziej gwałtowne zmiany przyzwyczajeń i wzorców zachowań konsumenckich dokonują się u osób zarabiających w przedziale od 1 do 3-5 tys. dol. rocznie (zakres od 3 do 5 tys. dol. przypisuje się niższej klasie średniej). Poniżej wskazanego zakresu plasują się średnie zarobki Hindusów (mniej niż tysiąc dol.). We wskazanym przedziale znajdują się natomiast obecnie między innymi dochody mieszkańców Indonezji (niewiele ponad tysiąc dol.), Chin (2,5 tys. dol.), Egiptu, Tajlandii, Kolumbii czy Rosji (3-5 tys.). W górnej części dochodowego zakresu znajduje się Brazylia (prawie 5 tys. dol.), a przekroczyły go już Turcja, Malezja, Meksyk i Polska (sztandarowy przykład kraju z bloku byłego Związku Radzieckiego). Dochody w Argentynie i Arabii Saudyjskiej wyraźnie przekraczają już 10 tys. dol. rocznie (wszystkie dane na temat dochodów pochodzą z Banku Światowego). To właśnie w pierwszej z wymienionych grup państw zmiana charakteru konsumpcji będzie największa. Do 2050 roku wszystkie wymienione kraje będą się legitymowały PKB per capita na poziomie powyżej 5 tys. dol.

Przyjrzyjmy się, w jaki sposób zmienia się struktura wydatków wraz ze wzrostem zasobności portfela. Osoba zarabiająca poniżej tysiąca dol. będzie wydawała na kulturę i rekreację 1,9 proc. swoich dochodów. W przypadku osoby otrzymującej wynagrodzenie w przedziale 1-3 tys. dol. będzie to już 3,8 proc., dla konsumentów z przedziału 3-5 tys. dol. 4,7 proc., natomiast osoby zarabiające powyżej 15 tys. dol. wydadzą na kulturę już 9,3 proc. dostępnych funduszy. Podobny wzrost występuje też w innych kategoriach; przykładowo, wydatki na restauracje i pobyt w hotelach wzrosną z 2,9 proc. dochodu (u najbiedniejszych) do 8,3 proc. u osób o najwyższych dochodach. Znacznie wzrosną też wydatki mieszkaniowe oraz wydatki na paliwa nowej klasy średniej.

Wyraźniej zmianie ulegną też aspiracje i poziom świadomości bogacących się społeczeństw. Zmieni się dieta oraz przyzwyczajenia konsumentów. Odsetek dochodów wydawanych na żywność spadnie do 40 proc. (najniższy dochodowy próg) oraz do ok. 10 proc. (najwyższy). Co więcej, zmieni się rodzaj nabywanego pożywienia. Na znaczeniu zyska mięso, rybyy i produkty mleczne, podczas gdy produkty oparte na zbożu oraz warzywa i owoce stracą na popularności.

Nasileniu ulegną negatywne przyzwyczajenia. Konsumenci w najbliższych dekadach będą więcej wydawali na alkohol i produkty tytoniowe.

Wraz ze wzrostem PKB per capita wydłuży się średni czas trwania życia. Wymusi to refleksję i adaptację obywateli, którzy większą wagę zaczną przykładać do stanu zdrowia, pomocy społecznej oraz ubezpieczeń. Zaczną też dokładniej planować duże wydatki oraz odkładać na emerytury. Zmiany te już dzisiaj są widoczne, głównie w krajach OECD. Pomiędzy 2000 a 2012 rokiem 17 milionów Brazylijczyków zaczęło korzystać z prywatnej służby zdrowia. Podobny trend będzie można zaobserwować w przyszłości w azjatyckich krajach.

Świat kilku prędkości

Biorąc pod uwagę globalne demograficzne, konsumpcyjne i gospodarcze tendencje trudno nie zauważyć, że świat będzie rozwijał się „z kilkoma prędkościami”. To co w mniejszej skali obserwowaliśmy w Europie w ciągu ostatnich dekad stanie się udziałem światowej gospodarki. Motorem globalnego wzrostu będzie pod każdym względem Azja. Europa i USA utkną w stagnacji, a Afryka i Ameryka Południowa znacznie stracą dystans do Azji Południowo-Wschodniej.

O Azję będzie się też zapewne toczyła wojna wielkich ponadnarodowych koncernów. Te, które szybciej i efektywniej „skolonizują” ten kontynent, uzyskają sporą przewagę nad globalnymi konkurentami. Kluczowa może być pod tym względem branża technologiczna.

W 2010 roku środki przeznaczone przez rynki wschodzące stanowiły 24 proc. całkowitych globalnych wydatków na sprzęt audiowizualny, fotograficzny i komputerowy. Do 2050 roku udział ten wzrośnie do 55 proc. Kraje rozwijające się będą tym samym konsumowały więcej technologii niż produkowały.

Ludzie w krajach rozwijających się mają relatywnie niewielki dostęp do usług finansowych. Zdaniem autorów raportu zmieni się to diametralnie. Obecnie gospodarki wschodzące korzystają jedynie z 18 proc. globalnych usług finansowych. Do połowy obecnego stulecia ich udział w tym zakresie wzrośnie do 56 proc.